"Będziemy pogłębiać solidarność i przyjaźń z naszymi rodakami w Hongkongu, Makau i na Tajwanie, a także za chińską granicą" - powiedział Yu podczas sesji otwierającej obrady Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej Chin będącej komisją doradczą parlamentu ChRL.

Organ ten "zmobilizuje wszystkich synów i córki narodu chińskiego do wspólnej pracy na rzecz narodowych interesów i realizacji chińskiego snu" - dodał Yu, nawiązując do polityki promowanej przez prezydenta Chin Xi Jinpinga.

Na sobotnim posiedzeniu Konferencji stawiło się ok. 2 tys. partyjnych delegatów. Według Reutersa choć odgrywa ona głównie ceremonialną rolę, to uczestniczący w niej Yu jest osobistością nr 4 w chińskim kierownictwie.

Taiwan Travel Act, ustawa mająca na celu zwiększenie częstotliwości wzajemnych wizyt przedstawicieli rządów Tajwanu i USA, przeszła w tym tygodniu przez amerykański Senat i obecnie wymaga jedynie podpisu prezydenta Donalda Trumpa, by stać się prawem.

Reklama

Państwowe chińskie Biuro ds. Tajwanu określiło amerykańską ustawę jako poważne pogwałcenie zasady "jednych Chin", do przestrzegania której zdaniem tego biura zobowiązał się wcześniej Waszyngton. "Chcemy również wyraźnie ostrzec Tajwan, aby nie zdawał się na pomoc innych krajów, bo może się tylko wpędzić w kłopoty" - napisano w krótkim komunikacie opublikowanym w piątek na stronie internetowej biura.

Państwowy dziennik "China Daily" ocenił z kolei, że uchwalenie przez Kongres USA ustawy o wzajemnych wizytach amerykańsko-tajwańskich może doprowadzić nawet do wojny.

Władze w Tajpej z zadowoleniem przyjęły Taiwan Travel Act. Premier William Lai ocenił w piątek, że USA są "solidnym sojusznikiem" i podziękował za przyjęcie ustawy przez Senat.

Chiny nasiliły działania w kierunku izolacji dyplomatycznej Tajwanu, gdy w 2016 roku prezydentem wyspy została Caj Ing-wen, wywodząca się z proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP). Pekin obawia się, że będzie ona dążyła do formalnej niepodległości, ale sama Caj deklarowała, że chce zachować status quo, by zapewnić pokój.

ChRL uznaje rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję oraz integralną część "jednych Chin". Komunistyczne władze w Pekinie nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad wyspą.

>>> Czytaj też: Norwegian Dream, czyli jak naprawdę wygląda życie w kraju fiordów [WYWIAD]