Podczas gdy większość francuskich mediów nie komentuje zdobycia przez Turcję kontrolowanego dotąd przez kurdyjską milicję miasta Afrin w Syrii, słychać również głosy oburzenia z powodu "zdradzenia Kurdów" przez Francję, UE i NATO.

Zdobycie Afrinu bardzo pasuje tureckiemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi w momencie, gdy na 18 miesięcy przed wyborami słabnie jego popularność”- pisze w poniedziałek korespondentka dziennika "Le Monde"”w Stambule Marie Jego i dodaje, że zdecydowana na wyplenienie milicji kurdyjskich Ankara rwie się do tego, by zaludnić zdobyte strefy trzema milionami Syryjczyków, którzy schronili się na terytorium Turcji.

Korespondent francuskiego radia dla zagranicy RFI Alexandre Billette podkreślał w poniedziałek, że dwa miesiące zajęło drugiej co do wielkości armii NATO opanowanie miasta Afrin, położonego 20 km od granicy tureckiej. "Daleko, bardzo daleko od błyskawicznej operacji, jaką Ankara zapowiadała w styczniu" - powiedział.Nie wykluczył, że ta zdobycz”pozwoli Turcji ustawić swą armię jeszcze głębiej na wschód od granicy.”

Zdobycie Afrinu, na co Turcja miała błogosławieństwo Rosji, zapewnia jej panowanie nad wielką częścią granicy syryjskiej i zwiększa jej wagę w przyszłych negocjacjach z Rosją i Iranem w sprawie podziału Syrii na sfery wpływów”- komentuje dziennikarka "Le Monde".

Zwraca uwagę, że znienawidzone przez Ankarę kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) to najlepsi sojusznicy USA i koalicji międzynarodowej w walce przeciw Państwu Islamskiemu (IS) na wschodzie Syrii. Wspomagających armię turecką rebeliantów syryjskich charakteryzuje jako „podzielających ideologię islamistyczną.

Reklama

Wielu obserwatorów zastanawia się nad przyczynami obojętności Europy i USA wobec tureckiej inwazji.

Milczenie, a nawet przyzwolenie krajów UE na operację Erdogana w Afrinie, tłumaczy się umową w sprawie migrantów”- ocenił w niedzielę specjalista od konfliktów asymetrycznych”Gerard Chaliand na spotkaniu zorganizowanym przez prokurdyjski portal„Rojinfo.

6 miliardów euro trafia do kieszeni władz tureckich, by nie pozwoliły uciekinierom z Syrii dostać się do Europy. Erdogan bardzo finezyjnie gra tą kartą - tłumaczył ekspert postawę UE. Zdaniem Gerarda Chalianda „dla Donalda Trumpa Kurdowie z Syrii są zmartwieniem o wiele mniejszym niż Korea Północna, Rosja, problemy wewnętrzne czy Iran.

Inny politolog, profesor Sorbony Khatar Abudiab, powiedział na tym spotkaniu, że NATO wiedziało, iż nadchodzą dżihadyści i nie zareagowało. Wszyscy zgadzali się na to, by Syria stała się polem walki między sunnitami a szyitami.

Zdaniem profesora Europa ma możliwości nacisku na Turcję, której gospodarka zależna jest od wymiany z UE, ale Turcja szantażuje migrantami.

Filozof Alain Finkielkraut w radiu RCJ”uznał postawę Zachodu wobec „tureckiej agresji za „błąd moralny i polityczny”.

Przyzwolenie na wypędzenie Kurdów z Afrinu oznacza, że radykalny islam zastąpi ich u granic Turcji”- powiedział filozof i dodał: to sygnał, że słowo Francji, NATO, Zachodu nie znaczy nic.

Finkielkraut nawiązał do niedawnego wywiadu b. prezydenta Francji Francois Hollande'a, który - wskazując, że Turcja należy do NATO - pytał retorycznie: co to za sojusznik, jeśli uderza w naszych sojuszników?

Były prezydent ostrzegał, że to, co stało się w Afrinie, jutro wydarzy się gdzie indziej. Ci, których popieramy w innych miejscach globu, będą myśleć, że nikt ich nie chroni. Bo cóż warte jest słowo, jeśli się go nie dotrzymuje? - zaznaczył.

Z Paryża Ludwik Lewin

>>> Czytaj także: I my możemy wydalić rosyjskich dyplomatów. Wprowadzimy sankcje wobec Rosji?