Będą dalsze uzgodnienia ze stroną polską na temat rewizji dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników, tak by sprostać wymaganiom jej nowelizacji - poinformowała w czwartek PAP francuska minister pracy Muriel Penicaud.

Dzień wcześniej Penicaud spotkała się w Paryżu ze swoją polską odpowiedniczką Elżbietą Rafalską.

"Zrobiliśmy bardzo ważny krok w walce z nadużyciami w sprawie pracowników delegowanych" – podkreśliła Penicaud. "Umowa podpisana pomiędzy naszymi dwoma krajami w 2016 roku zostanie wdrożona w najbliższych miesiącach, otwierając nowe możliwości współpracy" - oznajmiła francuska minister.

W środę minister Rafalska podzieliła zdanie Penicaud mówiąc, że to było bardzo dobre "robocze" spotkanie. Warunkami strony polskiej, przedstawionymi Penicaud, były przede wszystkim: nie włączanie transportu do dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych, 5-letni okres przejściowy i 24 miesięczny okres delegowania.

"Jesteśmy zobowiązani mandatem i nasze stanowisko jest związane z Grupą Wyszehradzką. Poruszamy się w obszarze uzgodnień, które były ustalone 19 lipca, one są dla nas absolutnie wiążące (...) że transport międzynarodowy i kabotaż powinien być wyjęty z dyrektywy o pracownikach delegowanych i powinien być odrębnie negocjowany" – powiedziała Rafalska.

Reklama

Według polskiej minister proponowane zmiany w unijnej dyrektywie o pracownikach delegowanych są trudne do przyjęcia i uderzają w konkurencyjność polskich firm transportowych. Jak podkreśliła po spotkaniu z Penicaud, kwestia pracowników delegowanych jest dla Polski kluczowa i ważna.

Rafalska poinformowała, że w UE jest 2 mln pracowników delegowanych, z czego 430 tys., czyli 25 proc. stanowią pracownicy polscy. Najczęściej pracują w takich branżach jak budowlana, przemysł, usługi opiekuńcze czy zdrowie.

Jak powiedział towarzyszący Rafalskiej wiceminister Stanisław Szwed, stronie francuskiej przekazano informacje dotyczące kosztów pracy polskich pracowników delegowanych. "One nie są już na poziomie niższym; są wręcz na wyższym od zatrudnionych pracowników francuskich" – podkreślił Szwed. Według niego dokładanie do nich kolejnych kosztów, jak np. zakwaterowanie, spowoduje, że rentowność pracodawców polskich będzie zdecydowanie niższa.

"Każde spotkanie Grupy Wyszehradzkiej (…) było poświęcone pracownikom delegowanym. Zabiegaliśmy, aby mieć po swojej stronie więcej sojuszników i wierzymy, że to stanowisko Grupy Wyszehradzkiej będzie naszym wspólnym, silnym stanowiskiem" – podkreśliła Rafalska.

Minister zaprosiła swoją francuską odpowiedniczkę do kontynuowania rozmów w Polsce.

W 2016 roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 roku w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.

Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, jak jest obecnie, lecz także inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany - zgodnie z propozycją KE - byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego.

Polskie firmy delegują do pracy w krajach UE prawie pół mln pracowników. W opinii polskiego rządu, jeśli przepisy weszłyby w życie, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE - m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników.

Prezydent Francji Emmanuel Macron i wielu innych polityków na Zachodzie obecne rozwiązanie - zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia - nazywa "dumpingiem socjalnym". Macron chce jak najszybszego uzgodnienia zmodyfikowanej dyrektywy UE dotyczącej pracowników delegowanych, postulując równocześnie ograniczenie okresu oddelegowania do maksymalnie jednego roku. Propozycja Komisji Europejskiej mówi o maksymalnie 24 miesiącach.

Przeciwnikami wprowadzania zmian do dyrektywy są, obok Polski, niektóre państwa Europy Środkowej i Wschodniej.

>>> Czytaj też: Budżet bije kolejny rekord. Tak duża nadwyżka to rzecz bez precedensu po 1990 roku