Fot. mat. prasowe
Reklama
Adam Abramowicz rzecznik małych i średnich przedsiębiorców
Odłóżmy na chwilę na bok propozycję rzecznika MSP dotyczącą dobrowolności w opłacaniu składek ZUS. Gdyby miał pan wybrać pomiędzy niskim ryczałtem – niższym niż obecnie – wyliczanym na cały rok a składkami płaconymi procentowo od dochodu osiągniętego w danym miesiącu, to co by pan wybrał?
Zacznę mimo wszystko od zasady dobrowolności płacenia składek na ubezpieczenie społeczne. Korzystają z niej przedsiębiorcy w Niemczech, tam taki system sprawdza się od lat, rzutując na dobrostan samych przedsiębiorców oraz na wysoki poziom gospodarczy. Jeżeli jednak w Polsce mielibyśmy zreformować system składek ZUS dla wszystkich przedsiębiorców z wyłączeniem zasady dobrowolności, to optowałbym za przyjęciem naliczania procentowego od osiąganego dochodu, przy jednoczesnym ustaleniu maksymalnej kwoty obowiązkowego ubezpieczenia społecznego – na wzór zasady 30-krotności, z której korzystają najwyżej opłacani dziś pracownicy i menedżerowie. Tą granicą może być wysokość dzisiejszego ryczałtu. Mam świadomość, że nie da się takiej reformy przeprowadzić od razu. Ale jeszcze niedawno moje apele i starania o likwidację ryczałtowego ZUS dla przedsiębiorców [chodzi o stały, 60-proc. ryczałt dla wszystkich – red.] uważano za herezję – a okazało się, że jest to możliwe. Po przeforsowaniu ustawy o małym ZUS, z której od stycznia 2019 r. korzysta ponad 125 tys. przedsiębiorców, robimy kolejny krok do likwidacji ryczałtowego ZUS – największej zmory małych przedsiębiorców. Z zapowiedzianej przez rząd zmiany, mającej polegać na wprowadzeniu obniżonej składki proporcjonalnej do dochodu dla przedsiębiorców, którzy nie przekraczają miesięcznie 10 tys. zł obrotu i 6 tys. zł dochodu, będzie mogło skorzystać 250 tysięcy przedsiębiorców z sektora MSP. To wprawdzie dopiero jedna piąta naszego sektora, ale rząd robi krok w dobrym kierunku, który przejdzie do historii polskiej gospodarki.
Jakie są zalety preferowanego przez pana rozwiązania, czyli procentowej składki od dochodu?
Krytycy dotychczasowego systemu ubezpieczeń społecznych dla przedsiębiorców w Polsce wskazywali przez lata, że jest to system rażąco niesprawiedliwy, jedyny taki w Unii Europejskiej. Walcząc o zniesienie ryczałtowego ZUS, przedstawiałem historię przedsiębiorców, którzy popadali w finansowe tarapaty, gdy obowiązkowa składka przekraczała ich dochody. Kończyły się one likwidacją działalności i nierzadko przejściem do szarej strefy, ale też egzekucjami komorniczymi. W skrajnych przypadkach – eksmisją z mieszkania tylko po to, aby pieniądze uzyskane z jego sprzedaży znalazły się na koncie ZUS eksmitowanego, aby potem wypłacić mu z tego emeryturę. Zastąpienie tego absurdalnego rozwiązania systemem proporcjonalnym, uzależnionym od dochodu, będzie korzystne społecznie i gospodarczo. Społecznie – bo przedsiębiorcy uzyskają możliwość odkładania na swoje emerytury na zasadach równoprawnych dla wszystkich obywateli. Gospodarczo – bo składka proporcjonalna nie będzie hamować rozwoju przedsiębiorstw, i, co równie istotne, może się okazać skutecznym sposobem redukcji szarej strefy.
Czy pana zdaniem zaproponowane przez rząd limity: 10 tys. zł przychodu i 6 tys. zł dochodu zostały ustalone na dobrym poziomie, czy może należałoby je zwiększyć?
Wszelkie limity uważam za zło, ale w tym akurat przypadku ustanowienie limitu oceniam jako rozważne postawienie stopy w drzwiach, zamiast ich wyważania, bo to na pewien czas mogłoby zachwiać kondycją Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Płacenie pełnego ryczałtu przy dochodzie 6 tys. zł miesięcznie jest porównywalne z wysokością składek, które odprowadza do ZUS pracodawca za pracownika zarabiającego średnią krajową. Zatem przedsiębiorca samozatrudniający się – bo dochód ok. 6 tys. zł to za mało na zatrudnienie pracownika – znajdzie się teraz w sytuacji porównywalnej do sytuacji przeciętnie zarabiającego pracownika, zatrudnionego w sektorze gospodarki. Koszt zaproponowanej przez rząd zmiany szacowany jest na około miliarda złotych. Razem z innymi rozwiązaniami dla przedsiębiorców, takimi jak obniżony CIT dla małych spółek, mały ZUS, pas startowy (działalność nierejestrowa), podniesienie stawki jednorazowej amortyzacji z 3 tys. zł do 10 tys. zł, finansowe wsparcie inwestycji innowacyjnych i strategicznych, to już kwota kilku miliardów. Ale jest to jednocześnie cena szybszego wzrostu gospodarczego. Dlatego powtórzę to, co napisałem w liście do premiera – jeżeli skutecznie przeprowadzi zmianę w systemie ZUS, przejdzie do historii jako premier, który usunął najbardziej szkodliwą barierę w działalności polskich przedsiębiorców. ©℗
Rozmawiała Joanna Śliwińska