Jak przekazała PAP w piątek wiceprzewodnicząca zakładowej "S" Teresa Palińska, władze spółki przesłały związkowcom pismo, że zamierzają zwolnić 100 spośród 140 pracowników czeladzkiego zakładu. Według prezesa spółki Piotra Ulatowskiego, zwolnienia to skutek spadku popytu na płytki oraz wycofania zamówień przez głównych kontrahentów.

"Kryzys bardzo silnie dotyka naszą branżę. Zakład w Czeladzi wytwarza praktycznie tylko jeden rodzaj płytek - 10x10 cm, również dla innych marek. W ostatnich dwóch-trzech tygodniach, podczas negocjacji umów z kontrahentami, okazało się, że optymalizując proces produkcji, cofnęli oni wszystkie zamówienia zewnętrzne" - wyjaśnił Ulatowski.

"Jesteśmy oburzeni. Z dotychczasowych rozmów i spotkań z pracodawcą nie wynikało, że sytuacja zakładu jest zła. Wręcz przeciwnie, dokonywano zakupu nowych samochodów, wynajmowano powierzchnie biurowe w centrum Katowic. Niedawno do pracy na produkcji przyjęci zostali nowi pracownicy" - podkreśliła Palińska.

Związkowcy uważają, że kolejne kroki pracodawcy mogą doprowadzić do likwidacji firmy. Przypominają, że spółka wystawiła na sprzedaż swą nieruchomość poprodukcyjną w Żelazowicach (Łódzkie), skąd przeniesiono produkcję do pobliskiego Parczówka. W Parczówku, gdzie wytwarzane są elementy dekoracyjne, pracę ma stracić ok. 20 osób.

Reklama

Jak zaznaczył Ulatowski, zwolnienia w Parczówku obejmą przede wszystkim zatrudnionych tam obcokrajowców, którym wygasną czasowe umowy. Prezes zapewnił też, że redukcje w Czeladzi zostaną przeprowadzone z poszanowaniem wszystkich zasad prawa, dodatkowo spółka zamierza pomóc zwalnianym pracownikom w poszukiwaniu nowej pracy.

"Utworzyliśmy w tym celu specjalną komórkę. Chciałbym też zapewnić pracodawców z regionu, że na rynek trafi grupa bardzo odpowiedzialnych i rzetelnych pracowników, którzy pracowali u nas zgodnie z normą ISO 9000. To fachowcy specjalizujący się w produkcji płytek oraz elektrycy, automatycy, mechanicy i technolodzy produkcji" - wskazał Ulatowski.

Prezes zapewnił, że zwolnienia w spółce - w zakładach w Czeladzi i Parczówku - nie obejmą więcej niż 120 osób. Związkowcy z Czeladzi mimo to obawiają się, że gdy załoga po świętach przyjdzie do pracy, zastanie zakład zamknięty. Dlatego "S" zamierza bronić miejsc pracy - zakład został oflagowany, a o sprawie zawiadomiono burmistrza Czeladzi.