W jej ocenie, Rada na razie nie odniosła prawdziwego sukcesu w walce z inflacją, a spowolnienie w gospodarce nie jest jeszcze tak wyraźne, by uzasadniało nerwowe ruchy władzy pieniężnej.

“Uważam, że są takie momenty, kiedy nie należy czynić rzeczy zmieniających dotychczasowy porządek, a grudzień jest dla mnie takim miesiącem, gdy nie powinno się wykonywać gwałtownych ruchów. Wynika to z tego, że w ostatnim miesiącu roku mamy z reguły mniej informacji o poprzednim miesiącu, a dodatkowo w tym momencie następuje najwięcej rozliczeń dla firm, dla banków, dla budżetu. Jeżeli więc można uniknąć dodatkowych elementów, które utrudniają te rozliczenia, to należy tak zrobić" - powiedziała Wasilewska-Trenkner w wywiadzie dla agencji ISB.

Członek RPP ostrzega, że jeśli przez decyzję Rady o cięciu stóp nastąpiłoby zmniejszenie wartości złotego, to można zrobić ministrowi finansów “niedźwiedzią przysługę". Ostatni dzień grudnia jest bowiem umownym dniem ustalania poziomu zagranicznych zobowiązań budżetu, a więc decyduje o poziomie długu publicznego w całym roku..

“Pamiętajmy, że w ciągu 2008 r. udział długu publicznego do PKB spadał, ale prawdopodobnie w IV kw. wzrost gospodarczy nie będzie już tak szybki, więc zmiany w wartości długu -w relacji do PKB będą kształtować się inaczej niż dotychczas. Ponieważ znacząca część tego długu jest w walutach obcych, to kurs walutowych gra ważną rolę przy przeliczaniu tej części na złote. Dług publiczny jest dość duży i każda zmiana kursu, nawet o kilka groszy, wyraźnie zmienia jego wartość wyrażoną w złotych" - podkreśla była minister finansów.

Reklama

Wasilewskiej-Trenkner nie przekonują argumenty inwestorów, że rynek zdyskontował już poluzowanie polityki pieniężnej w grudniu, nawet o 50 pb, co może oznaczać, że ta decyzja nie wpłynęłaby prawdopodobnie na kurs walutowy.

“Analitycy i dealerzy mają swoje własne interesy, a ja mam inne. Przykładem mogą być ostatnie, zaskakujące prognozy niektórych banków, np. JP Morgan. Nie wiemy jednak, jakim aparatem analitycznym dysponują te instytucje, nie wiem nawet, czy są one oparte o faktyczne przesłanki merytoryczne. Pozostaję więc przy swoich przekonaniach" - tłumaczy członek Rady.

Była minister finansów podkreśla, że na decyzjach banku centralnego ma przede wszystkim skorzystać cała gospodarka, a tak stanie się tylko wówczas, gdy nastąpi obniżenie inflacji. A na razie wskaźnik CPI jest daleki od 2,5-proc. celu NBP i wcale nie ma pewności, że w najbliższym czasie w jego okolice wróci. Nawet w okresie oczekiwanego w przyszłym roku spowolnienia gospodarczego.

“Jeśli inflacja w listopadzie spadnie, to do poziomu 3,9%, a to nadal jest bardzo duża wielkość w stosunku do 2,5%. Poza tym, póki co faktycznie spadają ceny paliw, ale słabiej niż by mogły, bo mamy deprecjację złotego. Spadają ceny produktów rolnych na świecie, ale u nas ceny żywności pozostają wysokie. Natomiast poza żywnością i paliwami nie mamy obecnie grupy cen, która obniża dynamikę wzrostu cen" - powiedziała Wasilewska-Trenkner.

Członek RPP wyjaśnia, że za utrzymujący się wysoki poziom inflacji odpowiadają stale rosnące ceny związane z utrzymaniem mieszkania, koszty usług, edukacji, opieki zdrowotnej, kultury i rozrywki oraz transportu. Według jej szacunków, w przyszłym roku wskaźnik CPI będzie “ślizgał się" w przedziale 3,0-3,5%, co nie będzie oczywiście złym wynikiem, ale nadal bardzo bliskim górnej granicy przedziału wokół celu. W takiej sytuacji trwający kilka tygodni przejściowy wzrost cen na rynku światowym znów może wybić inflację w okolice 4,0%.

“Inflacja jest niższa niż kilka miesięcy temu, ale nadal odległa od celu. Moim zdaniem, jest za wcześnie, by mówić o trwałym spadku inflacji. Trzeba pamiętać, że nadal tempo wzrostu wynagrodzeń jest bliskie 10,0% r/r, co oznacza, że mamy w naszych portfelach coraz więcej pieniędzy, a więc stać nas na zwiększanie konsumpcji, a to stwarza potencjalne pole do wzrostu cen" - powiedziała Wasilewska-Trenkner.

Według niej, o niekorzystnych z punktu widzenia inflacji zjawiskach świadczy także struktura PKB za III kw. 2008 r. Niewiele bowiem wzrosły w tym okresie inwestycje, a spożycie indywidualne - aż o 5,8% czyli cały pkt. proc. więcej niż PKB.

“Jeśli chcemy zwiększyć tempo wzrostu gospodarki to należy w najbliższych kwartałach ograniczać konsumpcję, a zwiększać inwestycje. A nasze ewentualne obniżki stóp procentowych zwiększą raczej konsumpcję. Obniżone stopy procentowe banki będą wykorzystywały do swoich celów, prowadząc bardzo intensywną akcję kredytową. Ale raczej obliczoną na wzrost kredytów konsumpcyjnych, a nie na rzecz potrzebnych gospodarce kredytów inwestycyjnych czy hipotecznych" - wyjaśnia członek RPP.

W jej opinii, oznacza to wkroczenie w coraz większą pułapkę kredytową, która nie tylko powoduje szybki wzrost konsumpcji, ale także niebezpieczeństwo dla kredytobiorców, którzy mogą mieć coraz większe kłopoty z obsługą zadłużenia.

Kolejnym argumentem za wstrzymaniem się z szybkimi obniżkami stóp procentowych jest niepewność co do faktycznego wpływu światowego kryzysu finansowego na polską gospodarkę. Wasilewska-Trenkner przypomina bowiem, że co roku, w lutym, Główny Urząd Statystyczny (GUS) weryfikuje liczbę firm, które monitoruje w swoich badaniach - firm zatrudniających powyżej 9 pracowników.

“Wtedy powinniśmy zobaczyć, czy GUS-owi ta liczba wzrośnie czy, i ewentualnie jak bardzo, zmaleje. I wówczas dopiero zobaczymy, czy faktycznie w naszej gospodarce dzieje się tak bardzo źle, jak powszechnie się mówi" - wyjaśnia była minister finansów.

W lutym pojawi się także nowy koszyk inflacyjny oraz informacje dotyczące rzeczywistej skali podwyżek cen regulowanych. Dopiero ten pakiet informacji będzie dla Wasilewskiej-Trenkner wystarczający, by podjąć decyzje o ewentualnej korekcie poziomu stóp procentowych.

“Moje credo brzmi: jeśli mam instrument w postaci stopy procentowej, instrument działający tylko przez jakiś czas, to aby wywołać jakąś reakcję muszę go użyć w dobrym momencie i mocno. Dlatego uważam, że tym najlepszym momentem będzie marzec przyszłego roku, ale skala 'uderzenia' będzie zależeć od danych, które do tego czasu będę dostępne" - podsumowuje członek RPP.

W ostatnich dniach w mniej lub bardziej "gołębim" tonie wypowiadało się wielu członków RPP - prezes NBP i przewodniczący Rady Sławomir Skrzypek oraz Marian Noga, Mirosław Pietrewicz, Jan Czekaj oraz Andrzej Sławiński. Niechęć wobec obniżki już w tym miesiącu wyrażał jedynie Dariusz Filar. Tym samym obniżka stóp procentowych w grudniu wydaje się przesądzona, zagadką pozostaje tylko jej głębokość - 25 czy 50 pb (z 5,75% w przypadku głównej stopy referencyjnej).