Ash Carter podkreślił w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla agencji AP, że popiera chęć poszukiwania rozwiązań, które przyspieszą kampanię przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS). Przeciwnicy administracji ustępującego prezydenta USA Baracka Obamy, w tym prezydent elekt Donald Trump, krytykowali dotychczasową politykę wobec IS jako zbyt powolną i ostrożną.

Carter zastrzegł jednak, że obecnie uważa, iż to lokalne siły irackie i syryjskie powinny decydować o tempie walki z dżihadystami.

"Gdybyśmy wzięli na siebie odpowiedzialność za wojnę w Iraku i Syrii, to przede wszystkim musielibyśmy prowadzić ją całkiem sami (...) - powiedział. - Poradzilibyśmy sobie z tym. Ale ryzykowalibyśmy, że ludzie, którzy obecnie chcą powstrzymać ISIL (dawna nazwa IS - PAP)" lub wejść w szeregi antydżihadystycznej koalicji, "mogliby później chcieć powstrzymać nas i mogłoby to wzmocnić naszego wroga".

Zdaniem Cartera przejęcie przez USA odpowiedzialności za tę wojnę oznaczałoby "walkę na zasadach wroga, czyli walkę piechoty w miastach obcego kraju". Jak mówił, choć amerykańskie wojska mogą to zrobić, to nie byłyby wykorzystywane największe atuty sił zbrojnych USA, jak operacje wojsk specjalnych, mobilność, działania sił powietrznych czy możliwości wywiadowcze - "wspaniałe zdolności, których nie ma nikt inny". Jego zdaniem takie możliwości wojsk USA włączają do walki oddziały lokalne.

Reklama

Carter odpierał również zarzuty, że Obama spowalniał działania w Iraku i Syrii. "Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić, żeby przyspieszyć zwycięstwo nad IS" - powiedział. Zaznaczył, że choć w jego opinii szybciej znaczy lepiej, ważne jest, by zrobić to w sposób, który umożliwi zwycięstwo.

Wypowiedź Cartera dla Associated Press to jego ostatni wywiad jako ministra obrony. Na tym stanowisku zastąpi go prawdopodobnie James Mattis; nad jego kandydaturą Senat ma głosować w piątek. Podczas przesłuchania w senackiej komisji w zeszłym tygodniu Mattis zapowiedział, że jego zdaniem należałoby przyspieszyć kampanię przeciw IS.

Jak zaznacza AP, Trump, który w piątek obejmie urząd prezydenta USA, nie wyjaśnił swojej koncepcji, jak pokonać Państwo Islamskie, jednak sugerował, że może wysłać do Iraku i Syrii więcej żołnierzy amerykańskich. (PAP)