Od miesięcy między europejskimi służbami a Rosją toczy się cicha wojna o kontrolę nad flotą cieni. Setki statków krążących po Bałtyku w najlepsze handlują rosyjską ropą, skutecznie wymykając się sankcjom. Okazuje się, że w tej rywalizacji to na razie Kreml wychodzi zwycięsko, a kluczem do sukcesu okazało się śmiesznie proste oszustwo.
Rosja w prosty sposób oszukała całą Europę. Skala procederu przeraża
Szwedzka straż przybrzeżna podkreśla, że rosyjskie jednostki wchodzące w skład floty cieni to w większości wysłużone tankowce. Moskwa wykorzystuje je do omijania sankcji, transportując paliwa kopalne z rosyjskich portów nad Bałtykiem. Zły stan techniczny statków oraz brak ubezpieczenia sprawiają, że często stanowią one poważne zagrożenie dla środowiska. "Po morzach pływa od 500 do 1000 rosyjskich statków floty cieni, z czego ponad 300 pod fałszywymi banderami. Walka z nimi jest trudna m.in. z powodu braku nadzoru nad właścicielami rejestrów oraz istnienia dokumentów generowanych w internecie – alarmuje w najnowszym raporcie szwedzka straż przybrzeżna.
Autorzy raportu, powołując się na dane Międzynarodowej Organizacji Morskiej, wskazują, że jesienią aż 306 jednostek pływało pod 29 fikcyjnymi banderami. Z analizy wynika również, że obecnie głównymi dostawcami usług rejestrowych dla tankowców objętych sankcjami są Gambia i Sierra Leone w Afryce Zachodniej oraz wyspiarskie Komory na Oceanie Indyjskim. To efekt działań innych państw – m.in. Gabonu, Barbadosu, Wysp Cooka i Panamy – które w ostatnim czasie usunęły podejrzane jednostki ze swoich rejestrów, co doprowadziło do rekordowej liczby zmian bander.
Bałtyk przestał być bezpieczny. Rosja kombinuje pod nosem Polski
Według autorów raportu władze Komorów prawdopodobnie rozpoczęły proces porządkowania swojego rejestru. Pod tą banderą pływa obecnie około 60 tankowców, a kilka z nich zostało zaobserwowanych na Morzu Bałtyckim z ładunkiem rosyjskiej ropy. "Wspólną cechą procedur rejestracyjnych tych krajów jest przekazanie zarządzania prywatnemu operatorowi lub brak wglądu i kontroli" – zwrócono uwagę. Dodano, że niektóre statki były rejestrowane w danym państwie bez zezwolenia władz kraju lub nawet w terytoriach nieposiadających własnej bandery, jak np. karaibska autonomiczna wyspa Sint Maarten, podlegająca Holandii.
Z kolei firma analityczna Lloyd's List ujawniła kolejnych 21 operacji pod fałszywą banderą, a wszystkie powiązane były z jedną domeną internetową. W sumie zidentyfikowano co najmniej 50 fałszywych stron stworzonych w celu generowania bezprawnych rejestracji i certyfikatów dla marynarzy, o czym miały nie wiedzieć władze poszczególnych państw.
Setki statków pod fałszywymi banderami. Tak Rosjanie obchodzą sankcje
Zwrócono uwagę na istnienie ryzyka związanego z warunkami pracy międzynarodowych załóg. Wiele z nich zostało pozostawionych bez wynagrodzenia, a liczba skarg do Międzynarodowej Federacji Pracowników Transportu (ITF) wzrosła w lipcu 2025 r. o 30 proc. Inna kwestia to wątpliwe umiejętności żeglarskie marynarzy, jeśli chodzi o radzenie sobie z wyzwaniami, od awarii zasilania po usterki sprzętu nawigacyjnego. Pozostałe problemy wynikają z fałszerstw dokumentów poświadczających ubezpieczenie, śledztwa dziennikarskie wykazały istnienie rynku handlu takich polis.
Szwedzka straż przybrzeżna oraz administracja morska otrzymały wiosną tego roku od rządu Szwecji zadanie zbierania informacji o ubezpieczeniu statków, które przepływają przez wody terytorialne lub strefę ekonomiczną kraju. Wcześniej tego rodzaju nadzoru był możliwy jedynie w odniesieniu do jednostek zawijających do krajowych portów. Podobne rozwiązania wprowadziły inne kraje regionu oraz Wielka Brytania. W raporcie podkreślono, że 20 proc. załóg statków nie zastosowało się do tego żądania, egzekucja prawa utrudnia brak międzynarodowych przepisów. Wiele jednostek zaczęło również pływać nowymi trasami, aby ominąć ewentualne kontrole.