Przy projektowaniu budżetu na 2009 rok rząd zakładał, że zrealizuje plan w 2008 roku i to z nawiązką. Dodatkowe dochody miały wynosić 1,2 mld zł.
Założenia MF wzięły w łeb przede wszystkim przez środki unijne. Po jedenastu miesiącach plan wpływów z Unii został zrealizowany w 40 proc. Najgorzej jest z pozyskiwaniem środków z funduszy strukturalnych, do Polski trafiło niewiele ponad 23 proc. tego, co planował resort finansów.
- Na razie podtrzymujemy plan realizacji deficytu w tym roku na poziomie 22,9 mld zł, ale w przyszłym roku będzie znacznie trudniej. Scenariusz dwóch ostatnich lat, gdy w pierwszej połowie roku osiągaliśmy nadwyżkę budżetową, zapewne się nie powtórzy. To wykonanie będzie bardziej równomierne. A wynikać to będzie z poziomu deficytu - przecież deficyt w 2009 roku jest o około 9 mld zł mniejszy niż ten, który planowaliśmy w ustawie budżetowej na ten rok - mówi Suchocka-Roguska.
Według niej w styczniu nie będzie nadwyżki budżetowej. W ostatnich latach w pierwszym miesiącu państwowa kasa zazwyczaj notowała dobry wynik dzięki podatkom z grudnia.
Reklama
- Nie przewiduję problemów w styczniu. Nadwyżki nie będzie, ale deficyt nie będzie duży - mówi Suchocka-Roguska.
Ekonomiści są zdania, że rząd za wszelką cenę będzie starał się utrzymać przyszłoroczny deficyt na poziomie 18,2 mld zł. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak oczekiwać powtórki problemów z dochodami.
- Jeśli rzeczywiście deficyt wyniesie 22,9 mld zł, to może oznaczać, że mamy zaoszczędzone środki. Druga rzecz to sprawa powetowania ewentualnych ubytków w dochodach cięciem wydatków. Być może wystarczy ciąć dotacje do funduszy celowych, aby utrzymać deficyt budżetu centralnego - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
- Skala korekty budżetowej wprowadzonej w odpowiedzi na spadek tempa wzrostu PKB wydaje się niedostateczna. Może zabraknąć nawet 10 mld zł - mówi Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.
OPINIA
MIROSŁAW GRONICKI
doradca Goldman Sachs, były minister finansów
Po raz pierwszy od kilku lat nie zostanie wykonana prognoza dochodów - i to jest chyba największy problem tegorocznego budżetu. Znacznie gorzej, niż można się było spodziewać, wyglądają wpływy podatkowe, zwłaszcza z VAT i akcyzy. Dużo niższa jest realizacja planu wpływów z funduszy strukturalnych. Być może wynika to już ze spadku tempa wzrostu gospodarczego, a może jest związane z rozliczeniami z tytułu handlu wewnątrzunijnego. Te napięcia powtórzą się i w przyszłym roku będą prawdopodobnie nawet silniejsze. W przypadku funduszy unijnych dochody będą być może większe niż w tym roku, ale trudno oczekiwać zrealizowania planu. Duży problem za to będzie widać we wpływach podatkowych. Jest duże prawdopodobieństwo, że dochody z CIT i VAT będą niższe od planu. W takim przypadku są zawsze dwa wyjścia: albo się nowelizuje budżet, albo za wszelką cenę pilnuje się deficytu. Jeśli wygra druga opcja, to będzie oznaczało cięcie wydatków. Tego oczywiście nie będzie można robić w nieskończoność, granica jest wytyczona udziałem wydatków sztywnych w wydatkach ogółem. Poza tym przy redukowaniu wydatków zazwyczaj deficyt wychodzi innymi kanałami. Jest duże prawdopodobieństwo, że deficyt budżetu centralnego zostanie utrzymany. Ale deficyt całego sektora finansów publicznych wzrośnie.
ikona lupy />
Realizacja planu dochodów budżetu (w proc.) / DGP