Protestujący z gwizdkami wznoszą okrzyki m.in.: „Chodźcie z nami”. Na transparentach wypisali swoje żądania. Jak poinformował PAP jeden z organizatorów protestu Stanisław Miotk, on oraz trzy inne osoby, wyznaczone przez Radę Pracowniczą, udadzą się do zarządu Grupy Lotos, aby przedstawić sytuację w firmie.

Pierwszy protest w tej sprawie miał miejsce w czwartek pod siedzibą spółki Lotos Kolej. W ciągu dnia w proteście uczestniczyło 100 - 300 osób. Protestujący utworzyli reprezentację pod nazwą Zespół Inicjatywy Pracowników.

Jak informował PAP Miotk, bezpośrednim powodem protestu było wręczenie w czwartek jednemu z dyrektorów zwolnienia z pracy. "Ciśnienie pracownikom podniósł też komunikat sprzed kilku dni, że spółka nie wejdzie na giełdę" – mówił też PAP wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników Grupy Lotos Grzegorz Szade.

W czwartek Miotk mówił PAP, że protest będzie trwał do skutku. "Będziemy stali nawet dwa lata, jak będzie trzeba, bo my tej firmy nie damy zniszczyć. Mamy wyznaczone dyżury, kto będzie w nocy i tak na okrągło, do skutku" - dodał.

Reklama

Pracownicy Lotos Kolej domagają się przywrócenia do pracy dyrektora ds. operacyjnych tej firmy - Mirosława Łosińskiego oraz odwołania z funkcji wiceprezesa spółki Pawła Makurata.

Protestujący poinformowali, że w sprawie sytuacji w spółce spotkali się już wcześniej z posłem Januszem Śniadkiem (lider PiS na Pomorzu - PAP) oraz posłanką PiS Dorotą Arciszewską-Mielewczyk. W ub. tygodniu pracownicy wysłali pismo do premier Beaty Szydło, prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego oraz prezesa Grupy Lotos, Marcina Jastrzębskiego. Pod żądaniem o odwołanie Makurata podpisało się 702 pracowników (w Lotos Kolej pracuje 1026 osób).

Lotos Kolej należy do Grupy Lotos; od 2012 roku jest wiceliderem na rynku kolejowych przewozów towarowych w Polsce. Firma podaje, że w 2016 r. przewiozła ok. 12,7 mln ton produktów, co oznacza niewielki wzrost w porównaniu z rokiem 2015. Ma oddziały w Gdańsku, Czechowicach-Dziedzicach, Zduńskiej Woli, Jaśle i Wrocławiu. (PAP)