Republika Czeska i Wielka Brytania od wielu lat są w ścisłej czołówce odbiorców polskiego eksportu i rywalizują o drugie miejsce w rankingu. Najczęściej ta pozycja przypadała Zjednoczonemu Królestwu (w 2011 r., 2012 r., 2013 r., 2015 r.). Wstępne dane GUS pokazują, że także w minionym roku kierunek brytyjski znów wyprzedził Czechy, które jeszcze w okresie styczeń-listopad utrzymywały się na drugiej pozycji. Jednak jak zwracają uwagę eksperci instytucji płatniczej AKCENTA, wraz ze zbliżającą się perspektywą opuszczenia Unii Europejskiej, Zjednoczone Królestwo może zacząć tracić swój udział w polskim wywozie. Pierwsze symptomy spowolnienia tempa eksportu na tym kierunku są już zresztą widoczne. Jak wynika z wstępnych szacunków GUS, w 2016 r. wywóz do Czech rósł w tempie 1,2 proc. r/r, podczas gdy na Wyspy mocno wyhamował, wykazując wzrost o jedynie 0,1 proc. r/r.

Angielskie wyjście polskich eksporterów?

Na gorszy wynik na kierunku brytyjskim wpływ ma oczywiście kurs funta, który notował historyczne spadki i nadal ulega mocnym wahaniom. – Nawet po wyjściu Zjednoczonego Królestwa z UE, wiele firm będzie chciało kontynuować współpracę z brytyjskim rynkiem. Jednak część branży może stracić zainteresowanie, jeśli nowe regulacje handlowe będą np. nakładały cła czy ograniczenia we wwozie danego typu towarów. W tym kontekście wydaje się, że polskie firmy mogą szukać bezpiecznej przystani w innych krajach. Czechy, jako drugi najbardziej znany kierunek będą z pewnością cieszyły się dużym zainteresowaniem – komentuje Radosław Jarema, szef polskiego oddziału AKCENTY, instytucji płatniczej realizującej i zabezpieczającej międzynarodowe transakcje walutowe dla eksporterów i importerów. Polska, zgodnie z danymi Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Pradze, jest trzecim partnerem Czech zarówno w imporcie, jak i w eksporcie. Obecna dodatnie saldo polskiego eksportu na ten rynek wynosi ponad 2 mld EUR (dane za 11 miesięcy 2016 r.).

>>> Czytaj też: To Czechy, a nie Polska, będą chińską bramą do Europy?

Reklama

Uwaga na ryzyko kursowe

Ważnym aspektem dla polskich przedsiębiorstw, które będą chciały rozwijać biznes z naszymi czeskimi sąsiadami, będzie sytuacja na lokalnym rynku walutowym. – Dla firm rozliczających się z czeskimi kontrahentami bezpośrednio w ich rodzimej walucie istotnym wydarzeniem będzie ukończenie programu interwencyjnego przez Czeski Bank Narodowy (CBN). CBN od listopada 2013 r. utrzymuje koronę nad poziomem 27 CZK/EUR i poprzez interwencje walutowe zapobiega wzmocnieniu korony poniżej tego poziomu. Najczęściej wymienianym terminem zakończenia reżimu interwencyjnego jest połowa obecnego roku. Zakończenie programu interwencyjnego najprawdopodobniej będzie połączone z wysoką zmiennością korony nie tylko w stosunku do euro, ale także wobec innych walut. Najprawdopodobniej w drugiej połowie tego roku korona wzmocni się znacząco wobec złotówki, a kurs przekroczy poziom 0,167 PLN/CZK, ostatnio notowany w 2013 r. – podaje ekspert.

To bardzo ważna wiadomość dla przedsiębiorców, którzy będą zawierali kontrakty w czeskich koronach. Wysoka zmienność oznacza bowiem podwyższone ryzyko kursowe. - W takiej sytuacji najbardziej zalecane jest stosowanie forwardów, transakcji zabezpieczających kurs wymiany po jakim firma zrealizuje kontrakt. Wielu przedsiębiorców korzysta z nich przy każdej większej umowie. Nie chcą bowiem tracić na ewentualnych niekorzystnych wahaniach kursów. Zabezpieczenie transakcji forwardem gwarantuje marżę na kontrakcie, a tym samym pozwala łatwiej i lepiej planować finanse firmy – wskazuje Radosław Jarema z AKCENTY i dodaje, że takie zabezpieczenie jest potrzebne także w przypadku innych walut. – Obecnie, bardzo mocno skutki zmian kursu odczuwają przedsiębiorcy z kontraktami w funtach brytyjskich. Decydując się na pozostanie na rynku brytyjskim, powinni zawsze brać pod uwagę związaną z Brexitem potencjalnie dużą niestabilność kursu tamtejszej waluty i już teraz pomyśleć nad ochroną marż przed ryzykiem kursowym – podkreśla przedstawiciel AKCENTY.

Źródło: AKCENTA

>>> Polecamy: Czechy chcą zakazu sprzedaży gorszej żywności na wschodzie UE