W najbliższych miesiącach los stoczni będzie zależał od ich dostawców i kooperantów.
W poniedziałek wchodzi w życie specjalna ustawa stoczniowa. Pozwala ona na sprzedaż inwestorom majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia bez obciążeń długami i uniemożliwia zgłoszenie wniosku o upadłość stoczni w okresie do początku czerwca 2009 r. Jeśli w następnych kilku dniach nikt nie zgłosi wniosku o upadłości stoczni, będzie to oznaczało, że rządowi zostało niespełna pół roku na sprzedaż majątku stoczni i uratowanie produkcji statków. Później spółki stoczniowe zostaną obciążone kosztami pomocy publicznej, którą Komisja Europejska uznała za niedozwoloną, ale której nakaz zwrotu zawiesiła do czerwca 2009 r.
W miarę upływu czasu uratowanie produkcji statków staje się jednak coraz mniej prawdopodobne. Kontrahenci stoczni stawiają im coraz większe wymagania, a zdarza się, że odmawiają dostaw. O ustępstwa u dostawców będzie coraz trudniej, bo firmy kooperujące ze stoczniami już nieraz na tym straciły i są coraz bardziej ostrożne.
- Realizujemy dostawy dla jednej jednostki ze Stoczni Gdynia, bo dostaliśmy pieniądze. Inaczej byśmy tego nie zaczęli robić - mówi Maciej Chyba z gdańskiego Elmoru, który dostarcza producentom statków urządzenia elektryczne.
Reklama
Obydwie stocznie mają w sumie blisko tysiąc dostawców i około 100 kooperantów. Przyznają, że dostawcy, którzy jeszcze niedawno godzili się na niewielkie przedpłaty i wydłużone terminy płatności, teraz tego nie chcą robić.
- Naciskają na zmianę form płatności i na większe bezpieczeństwo dla siebie. Takie rozmowy toczą się codziennie, ale mając podpisane umowy nie zgadzamy się na zwiększanie przedpłat i dyskusje trwają - wyjaśnia prezes Artur Trzeciakowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Dodaje, że problemem stoczni nie jest bieżąca płynność, lecz zapewnienie finansowania na przyszłość, bo ma zamówienia na 13 statków.
Stanowczości dostawców nie ma się co dziwić. Wbrew pierwotnym planom resortu skarbu prywatne firmy nie dostały pierwszeństwa w zaspokajaniu roszczeń w przypadku stoczni.
- Ustawa o postępowaniu kompensacyjnym w podmiotach o szczególnym znaczeniu dla polskiego przemysłu stoczniowego, która dotyczy Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia, w porównaniu z prawem upadłościowym nie daje prywatnym wierzycielom tych firm żadnej dodatkowej ochrony - mówi Monika Czekałowska, prawnik w Kancelarii Prawnej Salans.
Nie wiadomo, czy za kilka miesięcy stocznie będą składały jeszcze jakiekolwiek zamówienia.
- Mamy w budowie trzy statki i gwarancje rządowe na finansowanie ich budowy, co daje pracę do końca maja 2009 r. Nowych kontraktów nie zawieraliśmy ze względu na niepewną sytuację, a po wejściu w życie ustawy stoczniowej będzie to niemożliwe z mocy prawa - wyjaśnia Janusz Wikowski, rzecznik Stoczni Gdynia.
Sprzedaż majątku bez zaprzestania produkcji statków będzie bardzo trudna. Potwierdzają to wyniki przetargu na dzierżawę majątku stoczni ze Szczecina. Zgłosił się tylko Mostostal Chojnice. Przetarg został unieważniony, bo firma dała gwarancje inne niż przewidywał regulamin.
- Ta sytuacja pokazuje zainteresowanie zakupem majątku stoczni ze strony firm europejskich, ale nie świadczy o zainteresowaniu innych inwestorów, w tym z krajów arabskich - ocenia prezes Artur Trzeciakowski.