Początek roku powinien przynieść poprawę sentymentu do naszego kraju, a w efekcie również do waluty. Powoli opadać będą emocje związane z nagłaśnianymi w grudniu opcjami walutowymi, co w powiązaniu z większą aktywnością inwestorów powinno chociaż w pewnym stopniu ograniczyć duże dzienne wahania, jak również „windowanie” kursu pod fixing. Polska, obok Słowacji i Czech, jest uważana przez kraje zachodnie za jedno z państw regionu rynków wschodzących, które najlepiej poradzi sobie z kryzysem.

Do tej pory opinie te nie znajdowały odzwierciedlenia w notowaniach złotego. Możliwe jednak, że z początkiem 2009 rynek zacznie mocniej reagować na fundamenty, a pod tym względem Polska na tle Europy prezentuje się całkiem dobrze. Potwierdzeniem może być choćby dzisiejszy odczyt wskaźnika PMI, który w Polsce wypadł lepiej niż np. w Niemczech czy we Francji. Dzisiejszy dzień, podobnie jak cały weekend, zapewne upłynie na rynkach dość leniwie przy niskiej zmienności, większość inwestorów kontynuuje bowiem sylwestrowe urlopy.

Pierwsza sesja w roku przyniosła spadek notowań eurodolara poniżej poziomu 1,3900. Sentyment dla amerykańskiej waluty nieco poprawił się po grudniowym odwrocie od USD. Po dwóch dniach wzrostów na parkietach w USA, wśród inwestorów zapanowały lepsze nastroje. Jeszcze w starym roku Bank Rezerwy Federalnej zapowiedział, że wraz z początkiem miesiąca rozpocznie wykup przynoszących straty papierów wartościowych związanych z rynkiem kredytów hipotecznych – kwota przeznaczona na ten cel to 500 mln dolarów.

Notowania EUR/USD spadały dziś rano na fali oczekiwań na odczyty wskaźników PMI dla przemysłu z głównych gospodarek europejskich a także z samego Eurolandu. Prognozy przewidywały bowiem ich spadek w porównaniu z poprzednim miesiącem, wyniki natomiast okazały się niższe od założeń.

Reklama

Rosną zatem oczekiwania na obniżkę stóp procentowych w strefie euro – rynek przewiduje cięcie kosztu pieniądza o 100 – 150 pb jeszcze w pierwszym kwartale 2009 roku. Wszystko to może sprzyjać w najbliższych dniach osłabieniu wspólnej waluty. W dłuższym terminie jednak presja deprecjacyjna na dolarze może przybrać na sile – stopy procentowe w USA są bowiem praktycznie na poziomie 0%, deficyt budżetowy wciąż rośnie, a skutków działań ze strony władz monetarnych oraz rządu nie widać.

ECB natomiast ma jeszcze pewne pole do działania, a wydatki budżetowe ze względu na decentralizację polityki fiskalnej są pod większą kontrolą – ewentualne jej poluźnienie może mieć dzięki temu lepsze efekty. Przed regionem Eurolandu stoi jednak jeszcze wiele wyzwań gospodarczych i najprawdopodobniej jeszcze kilka miesięcy spowolnienia – zmienne nastroje wokół eurodolara są wydają się zatem w nadchodzącym roku pewne.