Pozew złożony przez Arcusa przeciw państwowej spółce Energa Operator doprowadził do wzrostu ceny akcji tej pierwszej o niemal 20 proc. To kolejna odsłona trwającego od lat sporu. Oto jego geneza.

Pozew Arcusa jest odpowiedzią na działania prawne Energi podejmowane w ciągu ostatnich lat. Chodzi m.in. o zapłatę kar umownych w wysokości ok. 23,1 mln zł oraz ok. 156 mln zł. – Od początku próbowaliśmy rozwiązać sprawę polubownie. Ale kierując się dobrem akcjonariuszy i spółki musieliśmy w pierwszej kolejności wyliczyć ekspercko, a obecnie dochodzić szkód poniesionych w wyniku działań Operatora, kierowanych bezprawnych roszczeń oraz długotrwałego i bezpodstawnego sporu, który trwa już zdecydowanie za długo – powiedział prezes Arcusa Michał Czeredys.

- Nie zależy nam na wszczynaniu wojny z obecnym zarządem Energi. Zwracamy uwagę na błędy popełnione przez jego poprzedników w trakcie przygotowania i prowadzenia projektów AMI oraz istotne zaniechania Operatora. Całe zamieszanie kosztowało spółkę wiele pieniędzy, a także utratę reputacji i intratnych kontraktów – dodaje rzecznik Grupy Arcus Michał Gembal. Jeszcze na początku 2013 roku, za jedną akcję spółki Arcus trzeba było zapłacić 5,30 zł, dzisiaj 1,43zł.

Kontrakt na inteligentne liczniki

Po pierwszym etapie projektu AMI na przełomie 2012 i 2013 roku i dostarczeniu Enerdze Operator 109 tys. liczników wraz z koncentratorami, Arcus wygrał postępowanie na drugi etap, czyli dostawę 310 tys. liczników wraz z całą infrastrukturą pomiarową.

Reklama

Jak przyznają pracownicy Arcusa, przy pierwszym zamówieniu spółka energetyczna nie specyfikowała technologii, w której mają działać zamawiane urządzenia. – W Polsce nikt przed nami tego nie robił na tak dużą skalę, rynkowi brakowało wiedzy – mówi Piotr Golik z T-Matic, spółki wchodzącej w skład grupy Arcus. – Przy drugim etapie Energa była już nauczona doświadczeniami z pierwszego etapu, więc zaczęła stawiać określone wymagania teleinformatyczne – dodaje.

Problematyczne protokoły

Schody zaczęły się w 2013 roku. Koncentratory dostarczone na pierwszym etapie operowały protokołem P3.2, który nie szyfrował danych. Następny kontrakt zakładał wprowadzenie protokołu DCSML, co było zawarte w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. Ok. 2 tygodnie po podpisaniu dokumentu Energa zmieniła zdanie i zdecydowała, że koncentratory mają posługiwać się protokołem DCSAP. Różnica między nimi polega na innym formacie wysyłania danych do systemu zbiorczego.

Zapytaliśmy Energę Operator, dlaczego zdecydowała się na zmianę. — Konieczność wprowadzenia protokołu DCSAP wywołana była sprawdzeniem wydajności i obciążenia koncentratorów. Wprowadzając DCSAP, operator ustalił standard, który gwarantuje jakość transmisji na drodze koncentrator-aplikacja –odpowiedziała rzeczniczka prasowa Energa Operator Lidia Serbin-Zuba.

Arcus zdecydował, że wdroży nowy protokół, choć Energa nie przestawiła wszystkich jego wymaganych parametrów. Specyfikację do niego przygotowywała dla Energi Operator firma trzecia. Pracownicy firmy Arcus twierdzą, że dokument zawierający wymagania był wyjątkowo skromny i budził wiele pytań oraz wątpliwości. Obydwie firmy konsultowały ze sobą specyfikację, lecz ze względu na pojawiające się nowe pytania, dopinanie projektu się przeciągało. Firma trzecia odmówiła nam komentarza. W tym czasie spółka dostarczyła liczniki razem z koncentratorami, na których był wgrany protokół od producenta – STG. Energa wymagała jego zmiany.

Zmiana zarządu Energi

W związku z przedłużającymi się poprawkami Arcus rozważał zakup protokołu DCSAP od zewnętrznej firmy. Spotkało się to z dużą przychylnością ówczesnego zarządu pod kierownictwem Rafała Czyżewskiego. Rozmowy zakończyły się jednak w czerwcu 2015 roku, po zmianie zarządu Energi-Operator. Niedługo po tym Energa wypowiedziała umowę spółce Arcus i zażądała zapłaty 156 mln złotych z tytułu kar umownych.

Po trwających ponad rok rozmowach, które miały doprowadzić do rozwiązania sporu pozasądowo, nastąpiła kolejna zmiana zarządu Energi. W rezultacie Energa Operator poinformowała o wznowieniu procesów sądowych i skierowania do STU Ergo Hestii roszczenia o wypłatę świadczenia z gwarancji ubezpieczeniowej.

W komunikacie spółka energetyczna tak komentowała sprawę: "zarząd Energa Operator bierze pod uwagę okoliczność, że strony miały zamiar poddania zaistniałych sporów pod rozstrzygnięcie niezależnego mediatora. Niemniej jednak, po ponownym, wnikliwym przeanalizowaniu sprawy, zarząd uważa, że ze względu na skalę i wysokość podniesionych z obu stron roszczeń, a także fakt, że doszło do ich zainicjowania przez poprzednie zarządy spółki, decyzję o ich zasadności powinien podjąć niezawisły sąd".

Kwota w wysokości 9,5 mln została przekazana Enerdze Operator. Decyzję tę jednak zaskarżył Arcus, dołączając do niej opinię Izby Rzeczoznawców przy Polskim Towarzystwie Informatycznym. W dokumencie stwierdzono, że przyczyną w opóźnieniach dostaw produktów była nieformalna zmiana przez Energę zakresu podpisanej umowy, polegająca na zmianie protokołu komunikacyjnego DCSML na protokół DCSAP, którego specyfikacja nie była zamknięta i finalnie określona. To uniemożliwiło wykonanie projektu.

Arcus liczy straty

Sąd nakazał Enerdze zwrot pieniędzy, w trybie egzekucji komorniczej. W wydanym postanowieniu potwierdził, że po stronie Energi wystąpił szereg nieprawidłowości, m.in. przedmiot zamówienia nie był opisany w stopniu pozwalającym na prawidłową realizację projektu. Energa pozwała tę decyzję. – Sprawa gwarancji jest w toku – powiedziała rzeczniczka prasowa Energi-Operator.

- Ta sprawa mocno w nas bije. Żeby rozwijać się tak, jak chcemy, potrzebujemy ok. 20 mln złotych zewnętrznego finansowania, aktualnie mamy kilka. Znacząco pomniejszyły się także obroty spółki. Chcemy tę sprawę rozwiązać i jesteśmy gotowi na kontynuację sporu. Nie chcemy jednak dalszej eskalacji, która mogłaby doprowadzić do demontażu dostarczonych przez nas ponad 420 tysięcy liczników z polskich domów i wstrzymania dostaw prądu. – deklaruje prezes Arcusa. Według nas bezpieczniejszym i korzystniejszym dla obu stron rozwiązaniem jest powrót do mediacji. To ogłoszona rok temu „Konstytucja Biznesu” Premiera Morawieckiego daje Enerdze i nam taką możliwość. Jedną z jej zasad jest zasada polubownego rozwiązywania sporów pomiędzy spółkami Skarbu Państwa a przedsiębiorcami. Narzędzie jest więc dostępne. Potrzebna jest tylko wola, żeby z niego skorzystać. –mówi Michał Czeredys.

>>> Czytaj też: Energa nie podniesie cen prądu. URE odmówił