Początek wtorkowej sesji był bardzo nerwowy. Rynek co chwila zmieniał stronę z zielonej na czerwoną by po godzinie handlu znaleźć się na 1,5 proc. spadkach. Bez żadnego konkretnego powodu poza pogłębiającą się przeceną na zachodnich parkietach spadki na GPW były kontynuowane.

Najmocniej oddziaływały coraz większe spadki banków. PEKAO i PKO BP spadając o 4 proc. ciągnęły indeks WIG20 w kierunku 1600 pkt. Również KGHM traciło 4 procent w skutek spadku cen miedzi. Przy tej skali zmian największych spółek mimo wzrostów cen deweloperów kierunek południowy był przesądzony. Przy niewielkim obrocie dominowały chaotyczne zmiany. Sytuacji nawet na chwilę nie poprawił lepszy od oczekiwań odczyt indeksu IFO opisującego nastroje przedsiębiorców z Niemiec. Jego publikacja przeszła zupełnie bez echa.

Wydarzeniem dnia na krajowym rynku była decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżce stóp procentowych o 75 pkt. bazowych do 4,25 proc. Decyzja była identyczna jak w grudniu i odważniejsza niż prognozy rynkowe, które zakładały cięcie tylko o 50 pkt. Po ostatnich danych o produkcji i sprzedaży trudno jednak mówić o wielkim zaskoczeniu. Sama decyzja wpisuje się w ogólnoświatowy trend obniżania stóp, ale wciąż wydaje się za mała i zbyt późna.

Obniżka przełożyła się na poprawę atmosfery na giełdzie i zmniejszyła skalę spadków o połowę. Po rozpoczęciu handlu w Stanach paliwo do wzrostów szybko się skończyło i WIG20 powrócił do kontynuowania przeceny. Nadzieje na lepsze otwarcie za oceanem prysły, a wraz z nimi szanse na niewielkie spadki. Kolejne raporty z amerykańskich spółek również nie pomagają rynkom. DuPont (sektor IT) zamiast zysku pokazał stratę, a zysk Lexmarka spadł o 2/3 w stosunku do prognoz. Pesymizmem wiało też z indeksu cen domów w Stanach. Pokazał on średni spadek cen nieruchomości o 18,2 proc., ale są miasta (Phoenix) gdzie w ciągu roku ceny spadły o 33 proc.

Reklama