Ostatnio jest jak w popularnym dowcipie. Włączasz radio: historia. Odpalasz sieć: historia. Bierzesz gazetę: historia. Boisz się otworzyć lodówkę. Historia jest wszędzie.
Obchody 50. rocznicy Marca ’68. Debata o naszej odpowiedzialności za Holokaust. Dzień pamięci o żołnierzach wyklętych. A przed nami obchody 100-lecia odzyskania niepodległości. Niech więc i z tego miejsca przez chwilę powieje przeszłością. Zwłaszcza że jest do tego zacna okazja.
Przemysław Prekiel napisał książkę o jednym z najważniejszych przedwojennych polityków polskiej lewicy Stanisławie Dubois. Z urodzenia warszawiak, potomek napoleońskiego żołnierza, który (jak w piosence Kaczmarskiego) „miło ogrzał się w jednym z litewskich (choć tu akurat wołyńskich) powiatów” i spod Moskwy do Francji nie wrócił, tylko osiadł w Polsce. 100 lat później jego charakterny potomek Stanisław zbuntował się przeciwko ojcu – burżujowi notariuszowi – i przystał do PPS. Szybko zrobił w partii karierę, stając się liderem nowego pokolenia socjalistów, które wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości wkraczało w dorosłość. Po drodze zaliczył jeszcze powstania śląskie oraz wojnę polsko-bolszewicką. Aż wreszcie wylądował w redakcji „Robotnika” – PPS-owskiej gazety wydawanej od 1894 r. Potem Dubois był posłem na Sejm i jednym z najbardziej zawziętych krytyków sanacyjnego rozmontowania demokracji parlamentarnej. Sądzony w Brześciu, więziony przez reżim piłsudczyków. Jak wielu przedwojennych opozycjonistów we wrześniu 1939 r. rzucił się do organizowania antyniemieckiej konspiry. Pojmany przez gestapo dokonał żywota w Auschwitz w 1942 r.
Prekielowi udało się także w przystępny i świeży sposób pokazać realia polskiej polityki okresu dwudziestolecia. Skąd ta świeżość? Z przyjętej perspektywy. W polskim pisaniu o tym okresie zderzały się w ostatnich latach różne spojrzenia. Wpierw były rewizje otwarcie piłsudczykowskie, przywracające pamięć o Marszałku rugowaną w okresie PRL. Potem przystąpiono do tropienia sowieckiego uwikłania ruchu komunistycznego, zwłaszcza KPP. Znów na przekór historiografii Polski Ludowej. Ostatnio pojawili się autorzy, którzy Piłsudskiego szarpią z flanki neoendeckiej – za nieumiejętność zbudowania nowoczesnego i suwerennego narodu polskiego. Albo historycy liberalni idealizujący okres sprzed zamachu majowego i skupiający się na wiwisekcji ówczesnych polskich demonów (w tym antysemityzmu).
Prekiel dorzuca do tego perspektywę PPS-owską. Godzącą przywiązanie do ładu konstytucyjnego z ostrą krytyką kapitalizmu oraz postulatem głębokich reform socjalnych, emancypacji szerokich mas ludowych oraz częściowego uspołecznienia gospodarki. Historia Dubois pokazuje, że wiele z ich postulatów było naprawdę blisko realizacji. Właśnie wtedy – w trudnym, ale i ekscytującym okresie dwudziestolecia. Bez tej perspektywy opowieść o II RP będzie bardzo kulawa.
Reklama