Jak informuje "Puls Biznesu" sprzedaż polskich wyrobów za granicą rośnie, i to w bardzo dobrym tempie, bo jak obliczył GUS, w 2017 r. wartość eksportu wyniosła 203 mld EUR i była o 10,2 proc. wyższa niż rok wcześniej. Obraz wyłaniający się z głębszej analizy nie jest już tak kolorowy. Ekonomiści od dawna do lukrowanych informacji o sprzedaży na zagranicznych rynkach dokładają dziegciu, wskazując na niski poziom przetworzenia towarów wywożonych z kraju. Często są to surowce, półprodukty, komponenty, a finalny wyrób powstaje za granicą.

Dla przykładu, jak wylicza PwC, około 39 proc. naszego eksportu do Niemiec stanowi wartość dodana wytworzona poza Polską. Z pozostałych 61 proc. 45 pkt. proc. konsumowana jest przez naszego sąsiada, a reszta jest reeksportowana dalej już ze stemplem made in Germany - podaje "PB".

Jak donosi "Puls Biznesu" drugi smutny fakt jest taki, że blisko 70 proc. eksportu przypada na zagraniczne koncerny i firmy działające na naszym rynku, więc bardziej zasadne niż "polski eksport" jest określenie "eksport z Polski"; nie chodzi o podział na rodzimy i obcy kapitał, ale uświadomienie sobie, jaka jest rzeczywista pozycja polskich firm w handlu zagranicznym - twierdzą rozmówcy z Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT).(PAP)