Na gruncie analizy technicznej, takie wybicie zapowiada przecenę o około 20%. To oznaczałoby, że WIG20 straciłby w stosunku do szczytu z końca października 2007 roku aż 68%, natomiast przecena WIG przekroczyłaby 70%.

Słabą stroną tego wybicia są stosunkowo niskie obroty, które zmniejszają jego wartość prognostyczną. Strona podażowa, jakkolwiek obecnie zdecydowanie dominuje, nie może też czuć się zwycięska w sytuacji, gdy indeksy we Frankfurcie, Paryżu, Nowym Jorku, Tokio czy Budapeszcie, w dalszym ciągu pozostają powyżej swych październikowo-listopadowych dołków. W sytuacji gdy na GPW brakuje inwestorów zagranicznych, a rodzimym funduszom inwestycyjnym nie grozi nowa fala umorzeń jednostek, czyli brakuje instytucjonalnej podaży, spadki wbrew „światu” nie mogą mieć trwałego charakteru.

Dzisiejsze sesja ma szanse pokazać, na ile wątpliwości odnośnie trwałości wybicia WIG20 i WIG z trendów bocznych są zasadne. Przebieg oczekiwanej korekty, będącej następstwem wczorajszych wzrostów na Wall Street i dzisiejszej zwyżki na azjatyckich giełdach, pozwoli ocenić na ile silny są niedźwiedzie. A więc pozwoli ocenić, czy spadki WIG20 i WIG po około 20 proc. w stosunku do zeszłorocznych dołków, co sugeruje analiza techniczna, są prawdopodobne.

Początek handlu w Warszawie prawdopodobnie przyniesie zwyżkę cen akcji. O losach całej sesji rozstrzygną natomiast impulsy płynące z giełd zagranicznych. Dziś potencjalny wpływ na sytuację na giełdach w Europie i Stanach Zjednoczonych, a więc pośrednio na sytuację w Warszawie, będą miały wyniki kwartalne międzynarodowych koncernów (m.in. Kraft Foods, Time Warner), jak również publikacja raportu ADP nt. kondycji amerykańskiego rynku pracy (godz. 14:15; prognoza: -510 tys.) i indeksu ISM-usługi (godz. 16:00; prognoza: 39,3 pkt.).

Reklama

We wtorek indeks WIG 20 spadł o 4,78% do 1459,34 pkt, a WIG o 3,45% do 23 083,65 pkt. Obroty na rynku akcji kształtowały się na poziomie ok. 960 mln zł.