Komentator wojskowy niezależnej “Nowej Gaziety” podkreśla w artykule opublikowanym w sobotę wieczorem na stronie internetowej, że operacja, którą nazywa “kosztownym fajerwerkiem rakietowym”, nie spowodowała ofiar w ludziach, co - jak ocenia - było celowe.

“Wszyscy uczestnicy nieźle się postarali, aby ta operacja +zemsty+ za przypuszczalny atak chemiczny w mieście Duma we Wschodniej Gucie nie doprowadziła i nie była w stanie doprowadzić do bezpośredniego starcia militarnego amerykańsko-rosyjskiego i do wielkiej wojny. (...) Z powodu Dumy nie będzie wojny - ani regionalnej, europejskiej, ani globalnej" - pisze Felgenhauer.

Jednak - jak podkreśla - obecny kryzys w stosunkach pomiędzy Wschodem i Zachodem nie minął. “Konfrontacja, w tym także w Syrii, trwa dalej i będzie zapewne jeszcze bardziej zaciekła” - ostrzega.

“W Syrii na lądzie rozlokowane są siły amerykańskich, francuskich i brytyjskich oddziałów specjalnych. Damaszek, Moskwa i Teheran chcą oczywiście usunąć te siły z Syrii” - wskazuje ekspert. Ci zachodni wojskowi - zdaniem Felgenhauera - mogą stać się teraz celem wszelkich ugrupowań partyzanckich. Z kolei Pentagon może w odpowiedzi lub też nawet prewencyjnie przeprowadzić dalsze ataki, których obiektem będą cele związane z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.

Reklama

“Zarówno w Moskwie, jak i w Waszyngtonie są siły, dla których z rozmaitych względów polityki wewnętrznej korzystne jest podtrzymywanie maksymalnego napięcia w relacjach (obu krajów)” - uważa Felgenhauer. “Prawdziwa +wielka+ wojna na pewno nikomu nie jest potrzebna, ale niebezpieczne balansowanie na granicy wojny w oczywisty sposób się przedłuży” - konkluduje komentator “Nowej Gaziety”.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)