Białoruski sektor bankowy, wstrząśnięty sankcjami USA, które dotykają lokalnych filii czołowych rosyjskich pożyczkodawców państwowych, będzie musiał stawić czoła kolejnym problemom, jeśli Biały Dom wymierzy kolejne ograniczenia w najbogatszych biznesmenów z Rosji.

Państwowy Belarusbank, który jest największym krajowym kredytodawcą odpowiadającym za 40% aktywów bankowych, wezwał białoruskie organy regulacyjne oraz inne banki do przyjęcia „spójnego podejścia” do kwestii zachodnich sankcji wymierzonych w potencjalnych klientów.

Zgodnie z apelem Belarusbanku, „rosyjscy eksperci posiadający doświadczenie w zakresie kontroli prawodawstwa dotyczącego sankcji” mogliby wziąć udział w konsultacjach pomiędzy bankiem centralnym a kredytodawcami komercyjnymi.

Belarusbank podkreśla również konieczność zwrócenia szczególnej uwagi na amerykańskie przepisy regulujące kwestie sankcji wobec zagranicznych firm i osób, znane jako ustawa o zwalczaniu przeciwników Ameryki za pomocą sankcji (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act – CAATSA).

Reklama

Krajowy organ nadzorczy odmówił komentarza odnośnie do ewentualnych środków, które mogłyby zostać wprowadzone w następstwie apelu Belarusbanku.

„Obawy Belarusbanku są całkowicie zrozumiałe” – uważa Oleg Andriejew, działający w Mińsku ekspert inwestycyjny oraz były specjalista ds. fuzji i przejęć w Alfa Banku na Białorusi. „Obecnie bank ten jest najbardziej znaczącym graczem na białoruskim rynku i jednym z nielicznych podmiotów, które, przy wsparciu państwa, są w stanie prowadzić duże projekty inwestycyjne. Z kolej największe projekty inwestycyjne na Białorusi są zazwyczaj realizowane przez firmy rosyjskie lub chińskie”.

Według Andriejewa, jeśli administracja amerykańska nałoży sankcje na rosyjskich biznesmenów, „praktycznie wszystkie duże projekty na Białorusi, w których uczestniczą rosyjskie firmy, mogą potencjalnie zostać pośrednio dotknięte sankcjami”.

Pod koniec stycznia 2018 r. Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych opublikował listę prawie 100 rosyjskich oligarchów, przeciwko którym w niedalekiej przyszłości mogą zostać nałożone nowe sankcje. Potencjalne sankcje mogą stanowić problem dla Belarusbanku, ponieważ jest on pośrednikiem w ramach 1,4 mld dol. pożyczki chińskiego Import-Export Bank of China dla rosyjskiego miliardera Michaiła Gutseriewowa (w 2015 r., na sfinansowanie budowy kopalni potażu na Białorusi). Miliarder ten został wpisany przez Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych na opublikowaną w styczniu listę oligarchów zagrożonych sankcjami.

Białoruska gospodarka jest ściśle powiązana z gospodarką sąsiadującej Rosji, która jest głównym partnerem handlowym i inwestycyjnym Białorusi. W wyniku ożywienia w Rosji, po dwóch latach recesji białoruski PKB wzrósł w 2017 r. o 2,5 proc. w ujęciu rocznym.

Działalność trzech rosyjskich państwowych gigantów – Sbierbanku, VTB i VEB – na Białorusi została już wcześniej objęta amerykańskimi sankcjami wprowadzonymi po aneksji Krymu w 2014 r. oraz rozpoczęciu działań zbrojnych na wschodniej Ukrainie. Te trzy banki odpowiadają za 15 proc. sektora bankowego na Białorusi.

Na liście opracowanej przez amerykański Departament Skarbu znalazł się również rosyjski miliarder Michaił Fridman. Jest on jednym z właścicieli kolejnego białoruskiego banku – lokalnej filii Alfa Banku. W lutym 2018 r. biznesmen ten stwierdził, że choć trudno jest oszacować konsekwencje sankcji dla jego przedsiębiorstw, to znalezienie się na liście Departamentu Skarbu ”raczej nie przyniesie jego biznesom korzyści”.

Mark McNamee, działający w Waszyngtonie specjalista ds. działalności na rynku europejskim z firmy doradczej Frontier Strategy Group, uważa, że ​​wszelkie przyszłe sankcje przeciwko Fridmanowi mogą pośrednio wpłynąć na białoruską filię Alfa Banku. „Tak jak w innych przypadkach, bank prawdopodobnie ograniczyłby akcję kredytową na rynku białoruskim” – powiedział McNamee.

Jego zdaniem amerykańska administracja wysyła mieszane sygnały dotyczące ewentualnych sankcji wobec Rosji. Od czasu objęcia stanowiska prezydent Donald Trump „wahał się” przed nałożeniem sankcji na Rosję. Groził nimi po ujawnieniu informacji o ingerencji Rosji w wybory w USA.

Ostatnio, w niedzielę 15 kwietnia, tuż po ataku powietrznym na obiekty w Syrii, kolejny raz sankcjami zagroziła Rosji Nikki Haley, ambasador USA przy ONZ. Jednak już następnego dnia Biały Dom odciął się od tej deklaracji.

„Rozważamy nowe sankcje na Rosję i decyzja w tej sprawie zapadnie w bliskiej przyszłości” – napisała rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders w komunikacie wydanym w poniedziałek wieczorem.

Autor: Siergiej Kuzniecow