O incydencie, do którego doszło w ubiegłym tygodniu nad jeziorem Heiliger See, położonym na południowy zachód od Berlina, poinformowała w swym wtorkowym wydaniu gazeta "Maerkische Allgemaine". Dziennik opublikował też fotografię 77-letniego Gaulanda w samych kąpielówkach zrobioną po jego dotarciu na posterunek policji.

"Moje rzeczy zostały skradzione, gdy ja sam byłem w wodzie. Policja została wezwana przez innych plażowiczów. Ja nic o tym nie wiedziałem" - zaznaczył w wypowiedzi dla gazeta "Maerkische Allgemeine" Gauland. "Świadkowie wydarzenia przekazali mi tylko, że rabusie krzyczeli, iż to nie jest kąpielisko dla nazistów" - dodał deputowany do Bundestagu z ramienia AfD.

W ocenie rzecznika policji Brandenburgii rabunek miał najwyraźniej podłoże polityczne i w tym kierunku będzie zmierzać śledztwo - napisała gazeta. Agencji Reutera, która próbowała to potwierdzić, nie udało się jak dotąd skontaktować z biurem prasowym brandenburskiej policji.

Do kradzieży miało dojść w ubiegły wtorek, a zatem jeszcze przed złożeniem przez współprzewodniczącego AfD oświadczenia o znikomym znaczeniu nazizmu i Hitlera, co zostało odebrane w Niemczech jako próba pomniejszenia zbrodniczego charakteru hitleryzmu.

Reklama

Na spotkaniu z partyjną młodzieżówką Junge Alternative w Seebach w landzie Turyngia Gauland oświadczył, że Niemcy są odpowiedzialni za wydarzenia z lat 1933-1945. "Tylko ten, kto przyznaje się do własnej historii, ma siłę kształtowania przyszłości" - powiedział polityk, dodając: "Tak, poczuwamy się do odpowiedzialności za tamte 12 lat".

Następnie przekonywał jednak, że "Hitler i naziści to zaledwie ptasia kupa (Vogelscheisse) w ponadtysiącletniej niemieckiej historii sukcesów". "Mamy sławną historię, a ta, drodzy przyjaciele, trwała dłużej niż te przeklęte 12 lat" - podkreślił.

Słowa Gaulanda, który jest współprzewodniczącym AfD (Alternatywa dla Niemiec) i szefem jej frakcji w Bundestagu, spotkały się z krytyką ze strony przedstawicieli innych ugrupowań w Niemczech.

"50 milionów zabitych w wojnie, Holokaust, wojna totalna - określenie tego wszystkiego jako +ptasiej kupy+ to jak policzek wymierzony ofiarom. To także relatywizowanie tego, co wydarzyło się w imię Niemiec" - powiedziała Annegret Kramp-Karrenbauer, sekretarz generalna współrządzącej w Niemczech chadeckiej CDU, uważana za potencjalną następczynię kanclerz Angeli Merkel.

"Każdy, kto sympatyzuje z AfD, musi się głęboko zastanowić, co ta partia, mianująca się obywatelską, ukrywa za obywatelską fasadą" - dodała Kramp-Karrenbauer.

Wypowiedź Gaulanda potępił też ważny przedstawiciel opozycyjnej, liberalnej FDP Marco Buschmann. "Gauland po raz kolejny zszedł poniżej wszelkiego poziomu" - ocenił, przypominając, że "Hitler to m.in. symbol mordu na sześciu milionach Żydów".

AfD powstała na początku 2013 roku na fali sprzeciwu wobec pomocy finansowej dla Grecji i innych zadłużonych krajów UE. Od 2015 roku głównym hasłem ugrupowania jest zamknięcie granic Niemiec dla migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, ograniczenie wpływów islamu, zaostrzenie walki z przestępczością oraz poprawa relacji z Rosją.

W wyborach parlamentarnych 24 września 2017 roku partia odniosła duży sukces, stając się trzecią siłą w kraju i po raz pierwszy wprowadzając do Bundestagu swoich posłów. Do zwycięstwa przyczyniły się hasła antyimigranckie głoszone przez tę partię.

"Maerkische Allgemaine" nie zamieściła żadnych informacji na temat potencjalnych sprawców kradzieży rzeczy osobistych Gaulanda i ich pochodzenia. Śledztwo trwa. (PAP)

mars/