Dobra interwencja, ale po co podawać poziom?

Werbalna zapowiedz premiera o interwencji na rynku walutowym jest jednocześnie dobra i zła – powiedział Forsal.pl Mikołaj Kusiakowski z DM TMS Brokers. „Z jednej strony dobrze się stało, że wreszcie po miesiącach dramatycznych wahań naszej waluty, ktoś podjął ten temat i zapowiedział, że będzie starał się coś z tym zrobić - podkreśla M. Kusiakowski.

Z drugiej strony - jego zdaniem - wypowiedź premiera wydaje się bardzo mało profesjonalna, gdyż podany został poziom waluty, przy której nastąpi interwencja. Ta ma tylko wtedy sens, gdy ewentualni gracze na rynku nie znają granicy, do której mają grać. W tym przypadku dowiedzieli się i mogą się już przygotować, aby dobrze na tym zarobić.

Kusiakowski dodał, że pojawiły się spekulacje, iż wypowiedź premiera, na co zwracają już uwagę zagraniczne agencje, nie była konsultowana z prezesem banku centralnego. A to może oznaczać, że zapowiedź może pozostać tylko werbalna.

Reklama

"Mam wrażenie, że przydałoby się naszym rządzącym prześledzenie sposobów interwencji w Japonii. Tam interwencja jest przeprowadzana bez rozgłosu i dzięki temu przynosi skutek zaplanowany przez bank centralny" - podkreślił.

Za późno?

Na interwencję rządu na rynku walutowym jest już "trochę" za późno - uważa ekonomista Ryszard Petru. Podkreśla, że Polska ma poza tym stosunkowo małe rezerwy walutowe, a ponadto w obecnej sytuacji rząd niewiele może zrobić. "Sytuacja wymknęła się spod kontroli" - powiedział PAP Ryszard Petru.

Petru powiedział we wtorek, że rząd już ponad tydzień temu zapowiadał, że podejmie stosowne kroki, aby zapobiec spadkowi naszej waluty, ale nie działał. "To ośmieliło do dalszej spekulacji na złotym" - wyjaśnił Petru.

"Teraz rynek sprawdzi, na ile rząd jest silny. Chce zobaczyć, na jakim poziomie będzie ta interwencja i w jakich kwotach" - wyjaśnił ekonomista.

Ekspert dodał, że Polska ma stosunkowo małe rezerwy walutowe i "samotne" interwencje mogą nie wystarczyć. "Na interwencję NBP musiałby wydać co najmniej kilka lub kilkanaście z 55 miliardów euro rezerw" - wyjaśnił Petru.

"Osłabiają się wszystkie waluty regionu - skuteczne działania musiałyby uwzględnić więc pomoc Europejskiego Banku Centralnego" - powiedział Petru.

Rząd szkodliwy dla gospodarki

Są jednak też wyjątkowo krytyczne komentarze do wypowiedzi premiera. "Dzisiejszą wypowiedź premiera należy traktować jako najbardziej szkodliwą w okresie jego urzędowanie w zakresie konsekwencji gospodarczych" - uznał Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski.

"Oznacza to, że premier nie rozumie tego co się stało za naszą wschodnią granicą, kiedy premierowi Rosji wydało się, że za kilkaset miliardów dolarów można obronić pozycję rubla" - argumentował Sadowski. Dodał, że na ten cel (wzmocnienie rubla) w Rosji wydano ponad 200 miliardów dolarów i nie przyniosło to skutków.

Przypomniał, że podobny problem wystąpił także w przypadku funta na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy także nie udało się obronić wartości tej waluty.

Według Sadowskiego, spekulacja jest możliwa tylko wtedy, gdy władze danego kraju informują, że będą broniły wartości waluty. Podkreślił, że polskie zasoby są "mikroskopijne" i nie ma szans na utrzymanie kursu złotego na określonym poziomie.

"Żaden rząd nie dysponuje środkami, by obronić wartości swojej waluty" - tłumaczył. Dodał, że taka deklaracja jest tylko zachętą do spekulacji.

Sadowski przypomniał, że kiedy wicepremier Waldemar Pawlak i prezes NBP Sławomir Skrzypek zapowiedzieli, że nie będzie żadnej obrony złotego, to wystąpiła tendencja spadkowa. Tę tendencję odwróciła deklaracja wiceministra finansów, który powiedział, że w tym roku wejdziemy do ERM2, a to oznacza, że musimy bronić złotego w określonym wąskim paśmie wahań.

Rząd porozmawia z RPP

Maciej Kusiakowski zwracał uwagę, że rynki spekulują, iż wypowiedź premiera nie była konsultowana z Radą Polityki Pieniężnej. Wiceminister finansów Ludwik Kotecki zapowiedział we wtorek w Brukseli, że rząd przygotowuje się do spotkania z Radą Polityki Pieniężnej na temat m.in. słabnącego kursu złotego. "Jest sporo rzeczy do dyskusji" - dodał. Okazuje się jednak, że nie ma terminu. "Próbujemy ustalić termin, raczej w przyszłym tygodniu" - powiedział wiceminister.

"Przymierzamy się do spotkania z RPP" - powiedział PAP i Reutersowi Kotecki. Według wiceministra, miałoby ono dotyczyć różnych kwestii: euro, współpracy z NBP, aktualnej sytuacji płynnościowej banków, czy kursu wymiany złotego.

Kotecki dodał, że "obecna sytuacja tylko wzmacnia intencje polskiego rządu" w sprawie przyjęcia euro w roku 2012 oraz rozpoczęcia negocjacji o wejściu do systemu stabilizacji kursu walutowego ERM2 "w lutym lub na początku marca" br.

A Balcerowicz wsparł polskie euro

Podczas tego samego seminarium prof. Leszek Balcerowicz wsparł rządowe ambitne plany przyjęcia euro. "Członkostwo w strefie euro jest teraz bardziej atrakcyjne niż przed kryzysem, ale przystąpienie stało się bardziej skomplikowane niż wcześniej, zwłaszcza dla krajów o płynnym kursie, jak Polska" - powiedział były szef NBP.