Kryteria z Maastricht spełniają rolę czegoś, co w ekonomii określa się mianem kotwicy nominalnej. Mechanizm ten polega na ustaleniu docelowej wartości jakiegoś ważnego parametru, do którego kraj - bądź jego instytucja - będzie dążył, realizując swoją politykę. W polityce pieniężnej taką kotwicą jest ostatnio tzw. cel inflacyjny - czyli taki poziom inflacji, do którego dąży bank centralny. W polityce fiskalnej najczęściej jest to deficyt ujęty w procentach PKB.
Mechanizm kotwicy nominalnej ma zazwyczaj jeden główny cel: zapewnić stabilność makroekonomiczną, czyli zminimalizować ryzyko wynikające np. z cyklu gospodarczego, i zapewnić w miarę stały i stabilny wzrost.
Strefie euro kryteria konwergencji potrzebne są właśnie po to, by zapewnić stabilność makroekonomiczną. Dotyczy to zwłaszcza polityki fiskalnej.
- W strefie euro postulat stabilności makroekonomicznej oraz konieczność odwołania do wiarygodnej kotwicy nominalnej są szczególnie ważne, gdyż scentralizowanej polityce pieniężnej (kreowanej przez wspólny bank centralny) towarzyszy zdecentralizowana polityka fiskalna - napisali analitycy NBP w raporcie o korzyściach i kosztach wprowadzenia euro w Polsce.
Reklama
Z przytaczanych przez NBP danych wynika, że mechanizm kotwicy zadziałał przed powstaniem strefy euro i na samym początku jej trwania. Potem z biegiem lat coraz trudniej było wyegzekwować od państw członkowskich zapisy z Paktu Stabilności i Wzrostu.
- Zabrakło więc silnej zewnętrznej kotwicy instytucjonalnej, która mobilizowałaby kraje do dalszej restrukturyzacji gospodarek - ocenia NBP.

Dług i deficyt pod kontrolą

Twórcy strefy euro musieli już na początku spróbować zunifikować polityki budżetowe poszczególnych rządów UE, które zamierzały wstąpić do strefy euro. Najprostszym sposobem było narzucenie wszystkim jednakowych wymogów dotyczących długu publicznego i deficytu.
- Kształtowanie się wskaźnika długu publicznego wskazuje, że kryteria z Maastricht dyscyplinowały kraje w zakresie reform finansów publicznych i pozwoliły zahamować gwałtowny wzrost zadłużenia publicznego w poprzednich dekadach - napisano w raporcie NBP. A było z czym walczyć. W latach 80. i na początku następnej dekady państwa dzisiejszej strefy euro zadłużały się na potęgę. Dług publiczny wzrósł z 35 proc. PKB w 1980 roku do 75 proc. PKB w połowie lat 90. Deficyt wynosił średnio 4-5 proc. PKB.
- Dopiero określenie i zastosowanie reguł wynikających z kryteriów konwergencji nominalnej pozwoliły odwrócić te negatywne tendencje - oceniają analitycy banku.

Ceny rosną wolniej

Innym ważnym problemem powstającej strefy euro była inflacja. Niektóre kraje miały z nią poważny problem - jak np. Hiszpania, która pod koniec lat 70. miała inflację rzędu 25 proc.
- W okresie poprzedzającym wprowadzenie euro warunki konwergencji z Maastricht stanowiły silną kotwicę nominalną, ułatwiającą krajom ze zmienną i relatywnie wysoką inflacją przejście do obszaru o stabilniejszych cenach i finansach publicznych - piszą analitycy NBP.
Spadek inflacji w strefie nastąpił przede wszystkim w latach 80. i 90. Tak jak wcześniej wskaźnik wzrostu cen dynamicznie zmieniał się w takich krajach jak Hiszpania, Portugalia czy Grecja, tak potem wygaszenie tej tendencji w tych państwach było główną przyczyną dezinflacji w całym Eurolandzie.
- W mniejszym stopniu tendencja ta ujawniła się we Francji, podczas gdy w Niemczech nastąpił spadek nie tyle poziomu, ile zmienności rocznych stóp inflacji. Okres funkcjonowania strefy euro można zatem nazwać okresem stabilności cen w jej krajach członkowskich - oceniają autorzy raportu.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat inflacja w strefie euro osiągnęła historycznie niski poziom - około 2 proc.

Lepsze wyniki handlu

Wprowadzenie wspólnej waluty pomogło państwom UE w poprawie konkurencyjności swojego handlu. Do 2007 roku bilans obrotów bieżących strefy euro równoważył się, czasami - jak w latach 2002 i 2004 - Euroland miał nawet nadwyżkę. W tym czasie USA miały deficyt rzędu 4-5 proc. PKB, a Japonia stosunkowo dużą nadwyżkę, średnio na poziomie 3,3 proc. PKB.
Analitycy NBP zwracają jednak uwagę, że dynamika wzrostu handlu zagranicznego strefy była wolniejsza niż handlu światowego ogółem.
- Wynikało to z niższego tempa wzrostu gospodarczego strefy euro niż gospodarki światowej, jak również z powszechnego na świecie zwiększenia w wymianie międzynarodowej roli krajów o niskich kosztach wytwarzania - napisali w raporcie.