Czy dzisiejsze dane GUS będą takie, jak prognozują analitycy? Raczej nie, bo urząd skoryguje koszyk inflacyjny, co zazwyczaj oznacza rewizję w dół inflacji styczniowej i lutowej. Wszyscy ekonomiści bankowi, z którymi rozmawialiśmy, są jednak zgodni: tendencja będzie wzrostowa, bo inflację ciągną w górę rosnące ceny paliw, które zdrożały w ciągu miesiąca aż o 7-9 proc. A wszystko przez słabość złotego.
- Niespodzianką są też wyższe ceny żywności. Skutki podwyżek cen energii też skoncentrowały się w lutym - mówi Ernest Pytlarczyk z BRE Banku.
Rynek i tak jest nastawiony bardziej optymistycznie niż Ministerstwo Finansów. Resort uważa, że wskaźnik wzrósł do 3,4 proc.
- Nasza prognoza uwzględnia nieco mniejszy wpływ cen paliw i nieco mniejszy wzrost cen energii niż prognoza MF. To, czy inflacja wyniesie 3,2, czy 3,4 proc., nie jest aż tak istotne, bo to i tak tymczasowy wzrost. W następnych miesiącach można spodziewać się spadku inflacji w kierunku celu NBP, czyli 2,5 proc. Mniej więcej w połowie roku powinniśmy się do niego zbliżyć - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
Reklama
- Stanie się tak, jeśli złoty będzie się szybko umacniał - uważa Piotr Kalisz z Banku Handlowego.
Jego zdaniem słaby złoty może nieco opóźnić to, co i tak nieuniknione, czyli spadek inflacji do poziomu 2,4-2,5 proc.
- Potencjalnie kurs walutowy może mieć duży wpływ na inflację, ale mamy do czynienia z silnym spowolnieniem gospodarczym, więc ten efekt zadziała wolniej i w mniejszej skali niż np. w 2008 roku. Nie należy się spodziewać, że inflacja wystrzeli z powodu słabego złotego, choć nie unikniemy jej wzrostu - mówi Piotr Kalisz.
Niektórzy ekonomiści spodziewają się utrzymywania wyższej inflacji jeszcze przez kilka miesięcy.
- Jeżeli złoty będzie się stabilizował na poziomie zbliżonym do 4,7 zł przez dłuższy czas, może się to przełożyć na wyższe ceny dóbr importowanych. W efekcie mogą wzrosnąć ceny konsumenta. Dłuższy okres słabszego złotego może się przełożyć na impuls inflacyjny - mówi Arkadiusz Krześniak z Deutsche Banku.
Ekonomiści zgadzają się, że lutowy wzrost inflacji nie będzie istotnym czynnikiem, który RPP weźmie pod uwagę w swojej najbliższej decyzji.
- Czynniki, które są odpowiedzialne za wzrost CPI, są poza wpływem polityki pieniężnej i mają charakter jednorazowy. Tzw. inflacja bazowa nie powinna rosnąć. Perspektywy wzrostu gospodarczego działają w kierunku obniżania się inflacji - mówi Grzegorz Maliszewski z banku Millennium.
3,3 proc. takiej inflacji w lutym spodziewa się rynek