Zgodnie z projektem podmiot, który będzie chciał skorzystać z regulacji wynikających z ustawy, będzie musiał złożyć drugiej stronie umowy stosowne oświadczenie - w terminie 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Złożenie oświadczenia będzie skutkować wstrzymaniem wykonania umów o opcje walutowe. Strony umowy zostaną zobowiązane do podjęcia działań zmierzających do ugody: negocjacji, mediacji, poddania sporu pod sąd polubowny przy Komisji Nadzoru Finansowego.

W tym czasie nie będzie można ogłosić upadłości firmy, która zawarła umowę o opcje walutowe, zawieszone zostanie prowadzone postępowanie egzekucyjne lub postępowanie prowadzące do ogłoszenia upadłości. Jeżeli w ciągu czterech miesięcy między stronami nie dojdzie do porozumienia albo sąd przy KNF nie rozstrzygnie sporu, strony będą mogły odstąpić od umowy.

"O ile wstrzymanie egzekucji wykonania umów o opcje walutowe na czas negocjacji nie powinno być nadmiernie uciążliwe dla banku, a firmę może uratować przed bankructwem, to zapis o możliwości odstąpienia od umowy w przypadku braku porozumienia jest +postawieniem banku pod ścianą+" - powiedział PAP adwokat kancelarii Wierzbowski Eversheds Iwo Gabrysiak. Dodał, że jest to "mały szantaż" i osłabienie pozycji banku w negocjacjach, który ma do wyboru "albo ugodę, albo nic".

Gabrysiak wyjaśnił, że odstąpienie od umowy oznacza sytuację, "jakby nigdy nie doszło do jej zawarcia" i jest równoznaczne z jej unieważnieniem. Projekt zakłada, że przepisy ustawy będzie można stosować do asymetrycznych umów (nierównomiernie rozkładających ryzyko na strony - PAP) zawartych w wyniku zastosowania przez bank lub firmę inwestycyjną nieuczciwych praktyk.

Reklama

Propozycje PSL zawierają definicję nieuczciwych praktyk w obrocie instrumentami finansowymi. Praktykami takimi ma być m.in. przekazywanie przez podmiot oferujący instrument finansowy nierzetelnych informacji na jego temat, czy wprowadzanie w błąd poprzez np. przez stosowanie niezrozumiałej terminologii. Ponadto za nieuczciwą praktykę będzie można uznać niedostarczenie klientowi, któremu oferowany jest instrument finansowy, kompleksowej informacji dotyczącej m.in. firmy sprzedającej ten instrument, ryzykach związanych z inwestycją, kosztach i opłatach.

Nieuczciwą praktyką będzie też nieuzyskanie od podmiotu, któremu oferowany jest instrument finansowy, niezbędnych informacji dotyczących jego wiedzy i doświadczenia w dziedzinie inwestycji finansowych. Informacje te mają być niezbędne, aby bank lub firma inwestycyjna mogła zaproponować odpowiedni dla klienta instrument lub usługę.

Propozycje PSL negatywnie ocenia radca prawny Michał Kocur z kancelarii Woźniak Kocur. Uważa on, że projekt narusza konstytucyjną zasadę niedziałania prawa wstecz i ingeruje w istniejące stosunki prawne. "Z jednej strony autorzy twierdzą, że reguły zawarte w tej ustawie już istnieją w prawie, bo mamy kodeks cywilny czy unijną dyrektywę MiFID (dyrektywa w sprawie rynków kapitałowych - PAP), ale z drugiej strony wprowadzają regulacje, które zmieniają obecny stan prawny" - wyjaśnia Kocur.

Zwraca uwagę, że przepisy projektu mają być stosowane do umów zawartych po 31 października 2007 r. Tym samym mają być uregulowane stosunki prawne, które zaistniały przed wejściem w życie ustawy. "Mechanizm zaproponowany w projekcie ma postawić banki pod ścianą. Co prawda projekt daje stronom umów opcyjnych cztery miesiące na negocjacje, ale w przypadku, gdy nie doprowadzą one do zawarcia ugody, jedna ze stron będzie mogła od niej odstąpić. Będzie to skutkować koniecznością zwrotu kwot wypłaconych już w związku z realizacją umowy" - wyjaśnia prawnik. Jego zdaniem to rozwiązanie, które ma pozwolić uciec od konsekwencji zawarcia umowy opcyjnej.

Kocur podkreślił, że problem opcji jest trudny zarówno z prawnego punktu widzenia, jak i makroekonomicznego. "Nie najłatwiej jest pisać tego typu projekty, znacznie łatwiej jest krytykować. Ten projekt ma jednak błędy techniczne" - dodał radca. Wskazał np. że większość umów opcyjnych zawiera zapisy, że spory rozstrzygają sądy polubowne, zaś projekt kieruje spory wynikające z ustawy do sądów powszechnych. W okresie, gdy złoty umacniał się, przedsiębiorstwa sprzedające swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed zmianami kursowymi, zawierały z bankami umowy o tzw. opcje walutowe.

Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego. Część firm zawierało umowy określane jako spekulacyjne. Okazały się one niekorzystne dla tych firm.