Rzecznik birmańskiego rządu Zaw Htay oświadczył w opublikowanym w państwowych mediach wywiadzie, że władze nie pozwoliły śledczym ONZ na przyjazd do Birmy. "Dlatego nie zgadzamy się z żadnymi rezolucjami Rady Praw Człowieka (ONZ) i nie akceptujemy ich" - dodał.

Zaznaczył, że strona birmańska utworzy "niezależną komisję śledczą", która odpowie na "fałszywe zarzuty agencji ONZ". Podkreślił również, że w jego kraju panuje zasada "zero tolerancji dla jakichkolwiek naruszeń praw człowieka".

Raport opublikowany został na dzień przed wtorkowym posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ, co - jak ocenił ambasador Birmy przy tej organizacji Hau Do Suan - "stawia poważne pytania", ponieważ oczekiwano, że dokument zostanie podany do wiadomości publicznej 18 września. Dyplomata zakwestionował bezstronność śledczych ONZ.

W ubiegłym roku birmańska armia prowadziła zakrojone na szeroką skalę działania wymierzone w muzułmanów Rohingja. Tzw. operację czyszczenia w północnej części zamieszkanego głównie przez buddystów stanu Rakhine (Arakan) na zachodzie kraju rozpoczęto po zaatakowaniu 25 sierpnia 2017 roku 30 posterunków policji oraz bazy wojskowej przez rebeliantów z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów (ARSA). W raporcie ONZ stwierdzono, że odwetowa operacja militarna, która obejmowała palenie wiosek, była "rażąco nieproporcjonalna do faktycznych zagrożeń dla bezpieczeństwa".

Reklama

Zgodnie z dokumentem cywilny rząd Birmy na czele z laureatką Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi pozwolił na rozwój mowy nienawiści, a także niszczył dokumenty i nie chronił mniejszości Rohingja przed zbrodniami przeciwko ludzkości i zbrodniami wojennymi ze strony armii, w związku z czym "przyczynił się do popełnienia okrutnych zbrodni".

"Zbrodnie w stanie Rakhine i sposób, w jaki zostały popełnione, mają z natury podobny charakter, znaczenie i zakres do tych, które pozwoliły na zamiar ludobójstwa w innych kontekstach" - ocenili śledczy ONZ.

W liczącym 20 stron raporcie napisano, że "jest wystarczająco informacji, żeby uzasadnić dochodzenie i ściganie wysokich rangą przedstawicieli dowództwa armii, tak aby właściwy sąd mógł określić ich odpowiedzialność za ludobójstwo w związku z sytuacją w stanie Rakhine".

Na wtorkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ wiele państw, w tym USA, apelowało o pociągnięcie do odpowiedzialności osób stojących za zbrodniami na Rohingjach. AFP zaznacza jednak, że szanse na przyjęcie w RB ONZ rezolucji o "ludobójstwie" w Birmie są niewielkie ze względu na możliwe weto ze strony Chin i Rosji. (PAP)

ulb/ ap/