Rada Ministrów we wtorek przyjęła projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Fundusz zostanie utworzony jako państwowy fundusz celowy. Zadaniem FDS będzie dofinansowanie budowy, przebudowy oraz remontów dróg powiatowych i gminnych (zadań powiatowych i gminnych). Dofinansowanie ma objąć też także budowę, przebudowę i remonty dróg wojewódzkich, powiatowych i gminnych o znaczeniu obronnym (zadania obronne). Wsparcie ma także dotyczyć budowy nowych mostów zlokalizowanych w ciągach dróg wojewódzkich, powiatowych i gminnych (zadań mostowych).

"Pomysł powołania funduszu jest dobry, ponieważ drogi lokalne od lat leżą odłogiem w związku z licznymi inwestycjami w drogi krajowe i autostrady. Drogi lokalne często wymagają naprawy bądź stworzenia ich nawet od zera. Koncepcja jest słuszna, ale diabeł tkwi w szczegółach. Chodzi o sposób zasilania tego funduszu. Jeżeli nie będzie sztywnych, stałych metod finansowania, to losy FDS mogą być różne" - ocenił w rozmowie z PAP ekspert ds. infrastruktury BCC Łukasz Bernatowicz.

CIR poinformowało, że środki w funduszu mają pochodzić z: Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej; budżetu państwa, z części za którą odpowiada minister obrony narodowej oraz za którą odpowiada minister od spraw transportu; Lasów Państwowych w wysokości stanowiącej równowartość 2 proc. przychodów uzyskanych przez firmę ze sprzedaży drewna; wpłat spółek w wysokości 7,5 proc. zysku po opodatkowaniu podatkiem dochodowym (chodzi o jednoosobowe spółki Skarbu Państwa oraz spółki, w których wszystkie akcje i udziały są własnością Skarbu Państwa); środków ze źródeł zagranicznych niepodlegających zwrotowi; wpływów ze skarbowych papierów wartościowych oraz innych środków publicznych.

"Musimy poznać szczegóły tego finansowania. Problemem polega m.in. na tym, że strumień pieniędzy jaki wpływać ma do tego funduszu nie będzie taki sam, bo zależeć będzie np. od kondycji finansowej Lasów Państwowych (od tego ile sprzedadzą drewna), czy wyników finansowych spółek Skarbu Państwa. Jeżeli państwowe firmy nie będą zarabiać, mniej pieniędzy wpłynie do funduszu. Aby mógł one realnie funkcjonować, rocznie muszą tam trafiać rzeczywiste i ogromne środki" - dodał Bernatowicz.

Reklama

Ekspert pochwalił to, że rozliczanie drogowych inwestycji samorządowych będzie dłuższe niż rok. O tym na konferencji informował minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. Wyjaśnił, że projekty w samorządach będą mogły być realizowane do 10 lat.

"Cykl takich inwestycji, remontów czy budowy jest zwykle dłuższy niż rok. Przez jeden rok można wyremontować bądź wybudować drogę na krótkim odcinku. To dobrze, że inwestycja będzie mogła trwać dłużej, pozwoli to np. na kapitalny remont drogi, bądź budowę zdecydowanie dłuższego odcinka trasy. Wydaje mi się jednak, że rozliczanie inwestycji drogowych w cyklu 10-letnim jest w praktyce niemożliwe. Już dziś wykonawcy ze względu na występujące okoliczności gospodarcze i zmienne jak np. wzrost kosztów materiałów czy pracy itp. wolą np. po trzech lata zejść z budowy i zapłacić kartę umowną" - wskazał Bernatowicz.

Ekspert dodał, że pozytywnym rozwiązaniem (na wzór unijny) jest też to, że zwiększyć się ma udział państwa w dofinasowaniu inwestycji drogowych wraz z samorządami. Ma się ono wzrosnąć z 50 do nawet 80 proc. inwestycji. "Jest to dobry pomysł, ponieważ samorządy zwłaszcza te mniejsze bądź biedne często nie są w stanie ponieść kosztów związanych z inwestycjami drogowymi. Dziś muszą często decydować, czy dofinansować lokalny żłobek czy szkołę, czy zainwestować w remont drogi" - podsumował. (PAP)

autor: Michał Boroń