Zmarły w czerwcu tego roku Harlan Ellison (1934–2018), jeden z najważniejszych amerykańskich pisarzy powojennych, człowiek orkiestra: nowelista, autor powieści, scenarzysta, redaktor, spiritus movens całego środowiska artystycznego, doczekał się wreszcie w polskim wydaniu solidnej reprezentacji własnej twórczości. Tytuł dwutomowej książki – „To, co najlepsze” – nie jest najszczęśliwiej dobrany. W wersji oryginalnej brzmi on: „The Essential Ellison. A 50 Year Retrospective” i lepiej oddaje zamysł redaktorów, by dokonać przeglądu dokonań Ellisona, od dziecięcych wprawek zapisywanych w kratkowanych zeszytach przez publicystykę (niekiedy bardzo drapieżną) po opowiadania, które weszły do literackiego kanonu.
Jak to „jeden z najważniejszych amerykańskich pisarzy powojennych”, jeśli mało kto go u nas w ogóle zna? – zapytacie. Wyjaśnienie jest stosunkowo proste: Ellison (oczywiście nie tylko on) znacząco przyczynił się do urzeczywistnienia w kulturze pewnej kluczowej przemiany: pomógł wydźwignąć fantastykę z niszy groszowej literatury i uczynić z niej sztukę prowokacyjną, a nawet awangardową.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP