Przewodniczący KNF złożył dymisję po oskarżeniach o korupcyjną propozycję dla miliardera Leszka Czarneckiego. Wszystko tuż po kontroli, która stwierdziła łamanie przez jego bank prawa przy sprzedaży obligacji GetBacku.
Bomba wybuchła wczoraj za sprawą artykułów „Gazety Wyborczej” i „Financial Times”, w których pojawiła się relacja z marcowego spotkania przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim, największym udziałowcem grupy Getin. Spotkanie nagrywał miliarder, a jego pełnomocnik na podstawie rozmowy zarzucił szefowi nadzoru próbę korupcji i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Biuro prasowe KNF odrzucało wczoraj oskarżenia, mimo to przewodniczący komisji podał się po południu do dymisji. Premier Mateusz Morawiecki na dzisiaj wezwał Chrzanowskiego na dywanik. A prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział osobisty nadzór nad śledztwem w tej sprawie.
– Słów szefa KNF nie da się obronić, a rezygnacja to jedyne wyjście. Teraz musi się tam znaleźć człowiek, który przeprowadzi
audyt i zajmie się toczącymi się sprawami. Być może urząd powinny prześwietlić również służby – mówi nasze źródło z otoczenia szefa rządu.
Zdaniem KNF termin publikacji nie jest jednak przypadkowy: nagrania wypływają w momencie, kiedy zakończono badanie, jak wyglądała dystrybucja obligacji znajdującego się na krawędzi bankructwa GetBacku. Na masową skalę sprzedawał je kontrolowany przez Czarneckiego Idea Bank.
Inspekcja nadzoru trwała w tym banku od czerwca do września. Trzy tygodnie przed ujawnieniem nagrań do Idea Banku trafił raport pokontrolny KNF.
W DGP już 31 października opisywaliśmy część zawartych w nim ustaleń. Z dokumentu, do którego dotarliśmy, wynika, że
bank oferował obligacje GetBacku oraz zajmował się doradztwem inwestycyjnym bez zezwolenia nadzoru finansowego. W związku z tym członkowie zarządu banku i rady nadzorczej mieli wykonywać swoje obowiązki nierzetelnie. W sumie KNF stwierdziła dwukrotne naruszenie ustawy o funduszach inwestycyjnych, trzykrotne prawa bankowego, a także łamanie rozporządzeń ministra finansów oraz wewnętrznych regulacji banku. Z ustaleń nadzoru wynika też, że co najmniej od października 2017 r. o sprzedaży przez bank ryzykownych obligacji wiedział Leszek Czarnecki.
Idea Bank miał do ubiegłej środy – 7 listopada – czas na odniesienie się do zarzutów KNF. Te zaś miały być przyczynkiem do złożenia przez nadzór zawiadomienia do prokuratury i wpisania banku na listę ostrzeżeń publicznych (KNF zrobiła to wczoraj; zaznaczyła, że sprawa nie dotyczy działalności stricte bankowej). Już w ubiegły wtorek poprosiliśmy Idea Bank o komentarz do ustaleń kontroli. W piątek w nocy dostaliśmy odpowiedź, że „długoletnią dobrą praktyką podmiotów wchodzących w skład polskiego sektora bankowego jest niekomentowanie żadnych relacji z instytucją sprawującą nadzór nad rynkiem finansowym”.
CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT TAŚM CZARNECKIEGO:
>>> Psujące się kredyty i nietrafione inwestycje. Zobacz, w jakiej kondycji są banki Czarneckiego
>>> Taśmy kompromitują szefa KNF i mogą podważyć decyzje Komisji
>>> Jedlak: Owrzodzenie rynku [OPINIA]
>>> Idea Bank wpisany na listę ostrzeżeń publicznych KNF
>>> Ziobro polecił wszcząć śledztwo ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa przez szefa KNF
>>> Szef KNF podał się do dymisji. Chrzanowski: "Nieuczciwe, bezpodstawne ataki i prowokacja"
>>> Jest drugie zawiadomienie ws. propozycji korupcyjnej w KNF
>>> Dworczyk: Jako p.o. szefa KNF zostanie powołany jeden z obecnych zastępców