Brytyjska premier Theresa May broniła w piątek porozumienia ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wzywając posłów do poparcia jej propozycji i realizacji zobowiązań wobec wyborców. Jak podkreśliła, Brytyjczycy tego oczekują od rządu.

W ramach ofensywy medialnej mającej na celu przekonanie opinii publicznej do wypracowanych warunków wyjścia ze Wspólnoty May odpowiadała na żywo na pytania od słuchaczy BBC Radio 5 Live, którzy mogli dzwonić do studia i bezpośrednio zwracać się do szefowej rządu.

"Wydaje mi się, że w pewnym sensie trwają w tym momencie dwie równoległe dyskusje (na temat Brexitu). W parlamencie skupiamy się na tym, kto zagłosuje za porozumieniem lub nie, a na zewnątrz ludzie myślą: +w sumie, zadbajmy o to, że to się wydarzy, i weźmy się do roboty+" - oceniła premier.

"Moją pracą jest przekonanie ludzi. Ja wierzę, że to jest dobre porozumienie dla Wielkiej Brytanii i (...) muszę przekonać ludzi w parlamencie do tego poglądu. Zadaniem posłów, kiedy przyjdzie do głosowania, jest odpowiedzenie sobie na pytania: +Czy to realizuje oczekiwania wyborców, którzy za tym zagłosowali?+ - ja uważam, że tak - i na drugie: +co musimy zrobić, żeby działać w interesie naszych obywateli w całym kraju+" - tłumaczyła.

"Nie sądzę, że jeśli zwrócimy się do Unii Europejskiej i powiemy: +ludziom nie podoba się to porozumienie, czy możemy dostać inne+, to oni odpowiedzą nam +tak, damy wam lepszą umowę+" - oświadczyła.

Reklama

Pomimo powtarzających się pytań May odmówiła jednoznacznej deklaracji, czy w razie porażki w kluczowym głosowaniu nad warunkami wyjścia z UE w parlamencie zrezygnowałaby ze stanowiska.

Odsłaniając kulisy sprawowania urzędu, szefowa rządu przyznała, że często chodzi spać po północy, zapoznając się ze wszystkimi dokumentami, i zapowiedziała, że jeśli uda się jej sfinalizować negocjacje to pozwoli sobie na drinka ze swoim mężem, Filipem.

W ramach zapowiedzi problemów, które czekają przed May w trakcie przekonywania parlamentu, były minister ds. Brexitu w jej rządzie Dominic Raab ocenił w rozmowie z BBC Radio 4, że proponowana przez szefową rządu umowa jest gorsza od pozostania w Unii Europejskiej.

Raab, który zrezygnował ze stanowiska w ubiegłym tygodniu, sprzeciwiając się kierunkowi obranemu przez premier, zapewnił, że "będzie walczył o najlepszy, najbardziej udany Brexit" i jest gotów głosować przeciwko swojej byłej przełożonej.

Dopytywany o to, czy jego zdaniem przedstawiona propozycja jest gorsza od zachowania członkostwa w Unii Europejskiej, zastrzegł, że "nie będzie opowiadał się za pozostaniem we Wspólnocie", ale przyznał, że umowa wypracowana przez szefową rządu sprawia, że Wielka Brytania "będzie w efekcie związana tymi samymi przepisami, bez żadnej kontroli nad nimi, więc tak, w tym sensie to byłoby gorsze".

"Rzeczywistość jest jednak taka, że mamy taką umowę na stole (...) i myślę, że nieuniknione jest to, że parlament ją odrzuci, a wtedy będziemy musieli znaleźć jakieś alternatywy" - powiedział.

Reakcja na treść dokumentu podkreśla skalę problemów szefowej rządu w obliczu konieczności uzyskania zgody parlamentu na implementację wypracowanej umowy. Rząd May nie dysponuje samodzielną większością w parlamencie, a głosowanie przeciwko zapowiedziało wielu posłów jej własnego ugrupowania.

Przeciągające się negocjacje między obiema stronami w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty sprawiają, że coraz więcej podmiotów przygotowuje się na scenariusz, w którym nie dojdzie do porozumienia między Londynem a Brukselą. Mogłoby to wywołać poważne konsekwencje dla łańcucha dostaw, a nawet dla stabilności brytyjskiej i europejskiej gospodarki.

Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 roku.

Merkel: Państwa narodowe powinny być gotowe do oddania suwerenności