Ropa w USA jest wyceniana niewiele ponad 51 USD za baryłkę, po zwyżce o 0,2 proc. Na rynkach są obawy nie o to jak OPEC+ będzie się wywiązywać ze swojej decyzji o obniżeniu dostaw, ale o rosnącą produkcję ropy z łupków w USA - podają maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na styczeń na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 51,31 USD za baryłkę, po zwyżce o 0,21 proc. Notowania surowca pozostają blisko najniższych poziomów od ponad roku.

Brent w dostawach na luty na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 60,29 USD za baryłkę, po zwyżce ceny o 0,02 proc.

Inwestorzy wątpią, czy podjęta w ubiegłym tygodniu decyzja koalicji OPEC+ o obniżeniu dostaw ropy o 1,2 mln baryłek wystarczy, aby zmniejszyć nadwyżkę ropy na świecie.

Obawy wywołuje natomiast rosnąca produkcja ropy z USA - z łupków - w zachodnim Teksasie, Nowym Meksyku i Północnej Dakocie, co może przyhamować wszelkie rajdy cen surowca na rynkach paliw.

Reklama

Cięcia dostaw ropy z OPEC i sojuszników kartelu, w tym Rosji, wydają się być niewystarczająco głębokie i mogą zostać "zrównoważone" przez dynamicznie rosnącą produkcję ropy w USA - nie wykluczają analitycy.

"I te wątpliwości dotyczące ograniczeń produkcyjnych przez OPEC mają wpływ na ceny" - wskazuje Takayuki Nogami, główny ekonomista Japan Oil, Gas and Metals National Corp.

"Jednak gdy ropa w USA kosztuje ok. 50 dolarów za baryłkę, co rynek postrzega jako przeciętny próg rentowności dla amerykańskich producentów surowca z łupków, wzrost podaży ropy w USA może spowolnić, a jeśli do tego dojdą mniejsze dostawy ropy z OPEC+, to może zaostrzyć sytuację podaż-popyt na świecie" - dodaje.

Podczas poprzedniej sesji ropa WTI na NYMEX staniała o 1,38 USD do 51,20 USD z baryłkę, a Brent na ICE straciła 1,17 USD.

W ub. tygodniu surowiec staniał w USA o 2,7 proc.