Aż 98 proc. cztero- i pięciolatków posiada umiejętność generowania innowacyjnych pomysłów, ale zdolność tę obserwujemy jedynie u 12 proc. 15-latków
Niedawno kupiliśmy komuś na prezent zestaw Lego. Szpital. 871 elementów, w pakiecie licząca 180 stron instrukcja. Jeszcze dwie dekady temu wytyczne do zestawów składających się z od 880 do 1100 klocków miały od 46 do 54 stron. Na ilustracjach pokazywano tylko najważniejsze kroki, pomagające ułożyć z rozsypanych cegiełek zabawkę widniejącą na pudełku. Dziś składający jest prowadzony za rękę. W przypadku niektórych instrukcji rysunki klocków mają naturalną wielkość – można przyłożyć do nich dany element i porównać rozmiar. Skąd ta zmiana?
– Miało to na celu ułatwienie budowania. Dzieci mają teraz dużo więcej rzeczy, które mogą odwrócić ich uwagę. Producenci doszli do wniosku, że maluchy nie mogą zbyt szybko zniechęcić się do zabawy Lego, uznać, że to za trudne, i rzucić zabawki w kąt – wyjaśnia Marek „M_Longer” Markiewicz, AFOL (Adult Fan of Lego, czyli dorosły fan Lego). On sam od dawna jest na innym poziomie zaawansowania – ma ponad 130 tys. klocków, z których tworzy budowle wymyślone przez siebie, a nie przez producenta.
Reklama