"Brytyjskie stanowisko od dawna jest takie, że nie będziemy mieć trwałego pokoju w Syrii z tym reżimem, ale niestety sądzimy, że pozostanie on na miejscu jeszcze przez jakiś czas i jest tak w efekcie wsparcia, które uzyskał ze strony Rosji" - powiedział Hunt stacji Sky News.

Szef brytyjskiej dyplomacji dodał, że wraz z udzieleniem wsparcia Asadowi, Rosja wzięła na siebie także odpowiedzialność za sytuację w Syrii. "Rosja może uważać, że zyskała strefę wpływów. To, co moglibyśmy jej powiedzieć brzmi: Tak, ale wzięliście też na siebie odpowiedzialność. Jeśli zamierzacie być zaangażowani w Syrii, to musicie zapewnić, że w Syrii naprawdę będzie pokój. To oznacza zapewnienie, że prezydent Asad nie używa broni chemicznej przeciw własnemu narodowi" - wyjaśnił.

Jak zauważa Sky News, po raz pierwszy brytyjski minister tak otwarcie przyznał, że Syria znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów. Wielka Brytania w przeszłości domagała się ustąpienia Asada, mówiąc iż wskutek ataków przeprowadzanych przeciwko własnym obywatelom, w tym z użyciem broni chemicznej, stracił on legitymację do rządzenia.

Po prawie ośmiu latach wojny domowej, wskutek której zginęło około pół miliona osób, a ponad połowa mieszkańców Syrii opuściła swoje domy, Asad dzięki pomocy ze strony Rosji, Iranu i wspieranych przez Teheran szyickich ugrupowań, kontroluje większość terytorium kraju. W zeszłym tygodniu pozycję reżimu Asada wzmocniło to, że swoją ambasadę w Syrii ponownie otworzyły Zjednoczone Emiraty Arabskie, które w przeszłości wspierały rebeliantów walczących o jego obalenie. (PAP)

Reklama