"W związku z rozpowszechnianymi nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi polityki kadrowej i płacowej NBP, Narodowy Bank Polski, jako transparentna instytucja zaufania publicznego, ponownie wyjaśnia oraz podaje do publicznej wiadomości następujące informacje", podał bank w komunikacie prasowym.

NBP poinformował, że sposób planowania i poziom wynagrodzeń reguluje Ustawa o NBP, a wie

Ustawa o NBP (art. 66 ust. 1) reguluje sposób planowania i poziom wynagrodzeń następującym zapisem: „Wielkość środków na wynagrodzenia ustalana jest corocznie w planie finansowym NBP, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym”, co oznacza, że właściwym odniesieniem wysokości i tempa wzrostu płac w NBP jest sektor bankowy. Gospodarka finansowa NBP prowadzona jest na podstawie rocznego planu finansowego (art. 64 ustawy o NBP), a środki na wynagrodzenia stanowią część ogółu środków NBP, które są elementem gospodarki finansowej NBP i nie pochodzą z budżetu państwa. Oznacza to, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej NBP. Należy również wskazać, że NBP posiada ugruntowaną w orzecznictwie sądowym niezależność instytucjonalną, personalną i finansową.

Zasady wynagradzania pracowników NBP ustalił Zarząd NBP w 2010 roku (Uchwała Nr 62/2010 Zarządu NBP z 25 listopada 2010 r. w sprawie zasad wynagradzania pracowników NBP z późn. zm.).

Reklama

Ile zarabiają dyrektorzy w NBP?

W roku 2017 wynagrodzenia w NBP wzrosły o 3,1 proc.

Jak czytamy w komunikacie, "miesięczne przychody prezesów NBP ustalone na podstawie PIT (według ostatniego pełnego roku urzędowania) kształtowały się następująco, na przykład: Hanna Gronkiewicz-Waltz w roku 1999 – 45 073 zł, Marek Belka w 2015 r. – 74 136 zł, Adam Glapiński w 2018 r. – 63 531 zł."

Z kolei przeciętne wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora w NBP wyniosło w: 2014 r. – 38 098 zł, 2015 r. – 37 110 zł, 2016 r. – 37 381 zł, 2017 r. – 37 069 zł, 2018 r. – 36 308 zł (a więc za kadencji prezesa Marka Belki i prezesa Adama Glapińskiego).

"Żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości około 65 000 (źródło danych: PIT). Informacje, że tak wysokich zarobków w NBP nie ma, przekazaliśmy już 12 grudnia 2018 roku. Miesięczne wynagrodzenie całkowite w kwocie 60 000 zł przekroczył tylko jeden z dyrektorów w NBP i miało to miejsce w czasie kadencji prezesa Marka Belki", podaje NBP. Są to również wynagrodzenia ustalone na podstawie PIT, a więc zawierające premie.

"Wynagrodzenie kadry kierowniczej NBP (dyrektorzy i zastępcy dyrektorów) w latach 2015-2018 (a więc zarówno za kadencji prezesa Marka Belki, jak i prezesa Adama Glapińskiego) kształtowało się na porównywalnym poziomie, natomiast średnie wynagrodzenie pracowników NBP w latach 2015-2017 wzrastało następująco: 3,7 proc., 3,6 proc., 3,1 proc.", informuje NBP.

Bank na koniec komunikatu dodał informację, że "w Narodowym Banku Polskim nie występuje stanowisko asystentki Prezesa NBP".

>>> Czytaj też: 65 tys. zł miesięcznie? Oburzenie wokół wynagrodzenia dyrektor NBP

Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego Kamili Sukiennik. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł.

Raczko poinformowała, że nie poda miesięcznego wynagrodzenia z PIT-u pani dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej.

"Miesięcznego wynagrodzenia z PIT-u pani dyrektor Martyny Wojciechowskiej nie podam - bo nie przygotowane jest w oświadczeniu. Pewne granice prezentowania informacji są" - powiedziała Raczko.

Jak dodała, "na pewno nie zarabia - powtórzyć mogę - rewelacyjnych 65 tys. zł miesięcznie". "Tego typu zarobki (...) one występują, ale na stanowiskach prezesów. I jest hierarchia u nas - tak, jak podejrzewam w każdej instytucji - gdzie najwyżej zarabiające osoby to są prezesi, wiceprezesi, członkowie zarządu. A potem dopiero kadra dyrektorska, czyli wyższego szczebla. Łatwo się już z tego zorientować, że pani dyrektor Martyna Wojciechowska może być w grupie osób trochę lepiej zarabiających, niż przeciętnie. I tyle" - powiedziała Raczko.

Zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP podkreśliła, że nigdy w historii NBP nie były ujawniane zarobki poszczególnych pracowników banku centralnego z imienia i nazwiska.

Poinformowała też, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej Narodowego Banku Polskiego.