W środę komisja spraw zagranicznych PE wezwała Komisję Europejską i państwa unijne do formalnego zawieszenia rozmów z Turcją, jako powód podając nieprzestrzeganie przez ten kraj praw człowieka i swobód obywatelskich, nastawanie na niezależność wymiaru sprawiedliwości oraz spory terytorialne z Cyprem i innymi sąsiadami.

"Jest absolutnie nie do przyjęcia, że w niewiążącym projekcie sprawozdania (komisji PE - PAP) wzywa się do całkowitego zawieszenia naszych rozmów z UE" - ocenił w wydanym oświadczeniu rzecznik tureckiego resortu spraw zagranicznych Hami Aksoj.

"Oczekujemy niezbędnych poprawek (we wstępnym sprawozdaniu), a także że końcowe sprawozdanie będzie bardziej realistyczne, bezstronne i zachęcające. Tylko takie sprawozdanie będzie rozpatrywane przez nasz kraj" - dodał.

Turcja utrzymuje, że przystąpienie do UE to nadal jeden z jej strategicznych celów, mimo że rozpoczęte w 2004 roku rozmowy od lat pogrążone są w impasie. Część unijnych przywódców i urzędników w przeszłości wzywała do zerwania negocjacji.

Reklama

"Spodziewam się, że za dwa tygodnie przeważająca większość PE zagłosuje za zawieszeniem rozmów akcesyjnych z Turcją, tak jak komisja spraw zagranicznych PE uczyniła to dzisiaj" - napisała w środę na Twitterze sprawozdawczyni w sprawie Turcji Kati Piri.

Z kolei europosłanka Marietje Schaake w oświadczeniu podkreśliła, że w Turcji "niemal codziennie dochodzi do naruszania praw człowieka i aresztowania dziennikarzy, podczas gdy demokracja i rządy prawa są coraz bardziej osłabiane". "W połączeniu ze zmianami konstytucyjnymi sprawiło to, że przystąpienie Turcji do Unii Europejskiej jest obecnie niemożliwe. Sygnał ze strony (komisji) PE jest jednoznaczny. Wyciągamy wnioski z autorytarnych rządów (prezydenta Turcji Recepa Tayyipa) Erdogana" - napisała.

W październiku 2018 roku Erdogan zadeklarował, że rozważy zorganizowanie referendum w sprawie rozmów akcesyjnych. Ocenił, że negocjacje stoją w miejscu z powodu uprzedzeń europejskich partnerów Turcji wobec muzułmanów. (PAP)