Komisja Europejska przedstawiła propozycję czarnej listy krajów trzecich, które niewystarczająco walczą z praniem brudnych pieniędzy i finansowaniem terroryzmu 13 lutego. Państwa członkowskie mają miesiąc na uzgodnienie tego aktu prawnego.

Zgodnie z propozycją na liście poza Arabią Saudyjską miałby się znaleźć Afganistan, Samoa Amerykańskie, Bahamy, Botswana, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, Etiopia, Ghana, Guam, Iran, Irak, Libia, Nigeria, Pakistan, Panama, Portoryko, Samoa, Sri Lanka, Syria, Trynidad i Tobago, Tunezja, Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych i Jemen.

Zdaniem urzędników w Brukseli państwa te mają "strategiczne braki" w swoich ramach prawnych, przez co może się u nich dokonywać pranie brudnych pieniędzy, które później mogą być przekazywane na finansowanie działalności terrorystycznej. Znalezienie się na takiej liście to prestiżowy cios, dlatego zainteresowane państwa starają się, by ostatecznie wypaść z unijnego wykazu.

Z informacji ze źródeł dyplomatycznych PAP w Brukseli wynika, że najmocniej w tej sprawie lobbuje Arabia Saudyjska. Przedstawiciele tego kraju spotykali się z ambasadorami państw unijnych u siebie oraz w unijnych stolicach w tej sprawie. Według Reutera król Salman wysłał też list do wszystkich liderów unijnych w tej sprawie ostrzegając, że umieszczenie jego kraju na czarnej liście "stworzy trudności" w przepływach handlowo-inwestycyjnych z UE.

Reklama

Arabia Saudyjska, która jest wielkim eksporterem ropy naftowej, kupuje od państw unijnych broń oraz inne towary, w tym wyroby przemysłu ciężkiego. Saudyjczycy wykorzystali również szczyt UE i państw arabskich, który obywał się w niedzielę i poniedziałek w Egipcie, aby walczyć o swoje interesy.

Jednak nie tylko temu krajowi nie podobają się plany UE. Innym państwem, które mocno lobbuje przeciw umieszczaniu go na liście jest Panama. W sprawę zaangażowały się również Stany Zjednoczone, których terytoria zależne też znajdują się w proponowanym wykazie.

W konsekwencji na czwartkowym spotkaniu poświęconym sprawie 27 państw członkowskich przeciwstawiło się przyjęciu tej listy. Według rozmówcy PAP swojego sprzeciwu nie zgłosiła tylko Belgia ze względu na ograniczoną decyzyjność tymczasowego rządu. Sprawa ma być omawiana w przyszłym tygodniu na spotkaniu na poziomie eksperckim, a później przez unijnych ambasadorów, jednak na tym etapie nic nie zapowiada przełomu.

Komisja Europejska, której stolice unijne zarzuciły nieodpowiednie metodologiczne przygotowanie listy, w tym niedostateczną konsultację z państwami trzecimi oraz w samej UE, odpiera krytykę.

"Kolegium komisarzy szczegółowo omawiało listę z każdej perspektywy na posiedzeniu 23 stycznia. Później wyszliśmy z naszą propozycją, która jest teraz procedowana przez państwa członkowskie i PE. Ocenimy sytuację na koniec tej procedury" - powiedziała na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Adreewa.

Jak podkreśliła, lista została opracowana w bliskiej współpracy z krajami unijnymi. "Państwa członkowskie były konsultowane w sprawie metodologii oraz krajów (z wykazu) w ubiegłym roku" - zaznaczyła Andreewa.

Komisja przedstawiając propozycję podkreślała, że oszacowała stopień zagrożenia w przypadku każdego z państw umieszczonych na liście oraz oceniła ramy prawne i kontrole wprowadzone w celu zapobiegania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Uwzględniła też prace Grupy Specjalnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy – międzynarodowego organu wyznaczającego standardy w tej dziedzinie.

Jeśli państwa członkowskie przeciwstawią się rozporządzeniu, nie wejdzie ono w życie.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)