Mularczyk mówił podczas piątkowego posiedzenia zespołu, że po II wojnie światowej Niemcy zawarły ok. 12 umów bilateralnych z innymi krajami, na podstawie których wypłacały im "pewne kwoty zbiorcze" za straty poniesione w czasie II wojny światowej. Ponadto - jak dodał - Niemcy wypłacają również indywidualne odszkodowania na podstawie wyroków sądów, które zapadły w latach dziewięćdziesiątych oraz dwutysięcznych, a także poprzez założone m.in. w tym celu fundacje.

"Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie objęła około miliona polskich obywateli, którzy statystycznie dostali ok. 650 zł jednorazowej wypłaty. Można powiedzieć, że to było jedyne odszkodowanie, jakie dostali polscy obywatele w latach dziewięćdziesiątych" - zaznaczył Mularczyk.

Według niego, z dostępnych szacunków wynika, że jak dotąd Niemcy wypłaciły ok. 80 mld euro indywidualnych odszkodowań. Najwięcej - ok. 35 mld euro otrzymali obywatele Izraela; pozostała część przypadła głównie mieszkańcom krajów zachodnich, takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja. "Ta sytuacja pokazuje pełną dyskryminację narodów Europy Środkowo-Wschodniej. W szczególności Polski, gdzie te odszkodowania były jednorazowe; można powiedzieć, że były to rzucane ochłapy" - oświadczył Mularczyk.

Biorąc to pod uwagę, w ocenie posła, "oburzające" są stwierdzenia, które padają ust niektórych niemieckich polityków o tym, że ich kraj "rozliczył się ze swoją przeszłością" i temat II wojny światowej jest dla nich zamknięty.

Reklama

Podczas piątkowego posiedzenia zespołu referaty wygłosili prof. Jan Sztaudynger oraz dr hab. Paweł Baranowski z Uniwersytetu Łódzkiego. Przedstawili oni metody ekonomicznej wyceny strat ludzkich poniesionych przez Polskę podczas II wojny światowej, a także dane statystyczne dotyczące gospodarki II RP w latach 1930-39. Ich zdaniem pozwolą one ocenić stratę potencjału ekonomicznego, którą poniosła Polska w wyniku wojny oraz jego wpływ na PKB już po 1945 roku.

Jak wskazał Baranowski, straty kapitału ludzkiego można szacować stosując jedną z trzech metod. Pierwsza - dochodowa - oparta jest "o przyszłe dochody, które wytworzyłoby dane dobro", np. wynagrodzenie jakie za swoją pracę w ciągu całego życia mogłaby otrzymywać osoba, która zginęła w wyniku wojny, a także jej dzieci czy wnuki. Druga - kosztowa - opiera się "o przeszłe nakłady poniesione na wytworzenie". Są to m.in. koszty wykształcenia i wychowania osoby, która zginęła podczas wojny.

Trzecia metoda - preferencji ujawnionych - opisuje "skłonności ludzi do zapłaty za dane dobro". "Badamy skłonność ludzi do zapłaty za coś, co ratuje życie ludzkie. Na przykład mamy lek na nadciśnienie, który podwyższa przeżywalność ludzi o 10 proc. Ten lek w horyzoncie życia ileś kosztuje, więc jego wartość, tyle ile ludzie są skłonni za niego zapłacić, to jest 10 proc. całej wartości życia ludzkiego" - tłumaczył ekspert. Zastrzegł jednak, że w przypadku "wyceny ofiar drugiej wojny światowej", to podejście nie jest zasadne, ponieważ nie można przewidzieć ile osoby te byłyby skłonne zapłacić za dobro, które mogłoby uratować ich życie.

Baranowski ocenił też, że dane statystyczne opisujące różne aspekty gospodarki II RP, w oparciu o które można szacować ekonomiczną wartość życia ludzkiego, posiadają "dosyć duży poziom szczegółowości". Wskazał, że dostępne są źródła pokazujące m.in. strukturę wynagrodzeń z podziałem na płeć czy grupy społeczne oraz wskaźnik bezrobocia przed wojną. "Szczątkowe" - jak dodał - są natomiast informacje na temat budżetów gospodarstw domowych w II RP.

Pod koniec września 2017 r. z inicjatywy PiS powołano parlamentarny zespół ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Jego przewodniczącym został Mularczyk. Zgodnie z opinią Biura Analiz Sejmowych - o którą wnioskował Mularczyk - zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione.

Z opinii zespołu naukowców Bundestagu wynika zaś, że polskie roszczenia są bezzasadne.

Na początku marca Mularczyk mówił w Polsat News, że waloryzując powojenny raport o stratach wojennych o wartość dolara, reparacje od Niemiec dla Polski za II wojnę światową mogłyby wynieść ok 850 mld dolarów. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził wcześniej opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne straty wojenne, których - jak mówił - "tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś".

Mularczyk przed miesiącem w rozmowie z PAP przyznał, że prace nad raportem dot. strat poniesionych przez Polskę podczas II wojny światowej dobiegają końca, a jego publikacja nastąpi jeszcze w tym roku.

Szef MSZ: Kwestie strat Polski z II wojny światowej będą poruszane z Niemcami przy okazji rocznic

Straty poniesione przez Polskę w wyniku II wojny światowej będą przedmiotem rozmów polsko-niemieckich przy okazji nadchodzących rocznic - zapowiedział w piątek szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Szef polskiej dyplomacji został zapytany podczas wspólnej konferencji prasowej ministrów w Warszawie o to, czy w czasie dwustronnych rozmów z szefem MSZ Niemiec Heiko Maasem poruszony został temat reparacji wojennych i czy kwestia ta obciąża relacje polsko-niemieckie.

Czaputowicz odpowiedział, że problem reparacji nie był poruszany podczas piątkowych rozmów. "Ta sprawa jest na agendzie rozmów, ale w Polsce zajmuje się tym komisja parlamentarna (kierowany przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka zespół ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej - PAP)" - wskazał polityk.

Jak zapowiedział, kwestie strat poniesionych przez Polskę w wyniku II wojny światowej - materialnych, ale przede wszystkim ludzkich - będą przedmiotem dyskusji przy okazji nadchodzących rocznic.

Poinformował w tym kontekście, że zaprosił Heiko Maasa do złożenia wizyty w Warszawie 1 sierpnia, w dniu 85. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. "Byłaby to także okazja do przedyskutowania kwestii historycznych, a także odbycia rozmów dwustronnych" - dodał polityk. Wspomniał też o obchodzonej 1 września 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, na którą zaproszony został m.in. prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.

"Te rocznice historyczne służą do przedyskutowania, można powiedzieć szerzej - takiego zinternalizowania przez społeczeństwa problemów związanych z historią dotyczącą drugiej wojny światowej" - powiedział.

Heiko Maas potwierdził natomiast na konferencji, że prezydent Niemiec przyjedzie do Polski na wrześniowe uroczystości związane z rocznicą wybuchu II wojny światowej. Wyraził też zadowolenie w związku z otrzymanym zaproszeniem na uroczystości z okazji 75-lecia wybuchu Powstania Warszawskiego. "Te wydarzenia są niezwykle ważne dla nas" - podkreślił minister. Zwrócił też uwagę, że na ten rok przypada 30. rocznica upadku muru berlińskiego.

Jak zaznaczył, stosunki polsko-niemieckie są tak "ścisłe, partnerskie i przyjazne", że spotkania możliwe są także w związku z okazjami, które przypominają te wydarzenia we wspólnej historii, które nie były dobre.

>>> Polecamy: Polska wśród inwestycyjnych prymusów w regionie. Z kim przegrywamy?