Informacja o spodziewanej decyzji May znalazła się na pierwszych stronach niemal wszystkich piątkowych gazet w Wielkiej Brytanii.

Media spodziewają się, że szefowa rządu wystąpi przed słynnymi drzwiami na Downing Street krótko po spotkaniu z szefem wpływowego komitetu 1922 zrzeszającego posłów Partii Konserwatywnej, ustalając z nim wcześniej termin swojego odejścia ze stanowiska.

Według spekulacji premier formalnie ustąpi ze stanowiska w okolicach 10 czerwca, tuż po wizycie amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, a następnie pozostanie tymczasowym szefem rządu do czasu wyboru następcy, który powinien objąć urząd najpóźniej w lipcu br. Alternatywnym rozwiązaniem byłoby mianowanie tymczasowego premiera, którym mógłby zostać szef Cabinet Office, David Lidington.

Według stanu na piątek, May pozostaje trzecim najkrócej urzędującym premierem w powojennej historii Wielkiej Brytanii, wyprzedzając jedynie Sir Aleca Douglasa-Home'a i Sir Anthony'ego Edena. By wyprzedzić laburzystę Gordona Browna, który rządził w latach 2007-2010 i zajmuje trzecie miejsce - brakuje jej ledwie pięciu dni, o które urzędowała dłużej.

Reklama

Nowy lokator Downing Street będzie miał za zadanie rozwiązać trwający kryzys polityczny ws. wyjścia z Unii Europejskiej, najlepiej przed obecnym terminem opuszczenia UE wraz z końcem października br.

Wśród głównych faworytów do zwycięstwa w dwustopniowym procesie wyboru nowego lidera - najpierw wśród posłów, a następnie przedstawiając finałową dwójkę kandydatów 125 tys. członków Partii Konserwatywnej - są wymieniani: zdecydowanie prowadzący w sondażach były minister spraw zagranicznych Boris Johnson, były minister ds. brexitu Dominic Raab oraz obecny szef dyplomacji Jeremy Hunt.

Potencjalnych kandydatów będzie jednak prawdopodobnie więcej: swoje kandydatury sugerowali w ubiegłych tygodniach także m.in. minister spraw wewnętrznych Sajid Javid, minister pracy i emerytur Amber Rudd, a także była szefowa klubu parlamentarnego i liderka Izby Gmin Andrea Leadsom, która w 2016 roku przegrała z May w walce o objęcie pozycji po rezygnującym Davidzie Cameronie.

W czwartek - niemal trzy lata po podjęciu decyzji o wyjściu z Unii Europejskiej - Brytyjczycy głosowali w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z brytyjskim prawem nie powstały żadne badania exit poll. Oficjalne wyniki spodziewane są dopiero w niedzielę.

Sondaże przed wyborami sugerowały, że zdecydowane zwycięstwo odniesie stworzona ledwie kilka miesięcy temu eurosceptyczna Partia Brexitu Nigela Farage'a, wyprzedzając pro-europejskich Liberalnych Demokratów i opozycyjną Partię Pracy. Rządząca Partia Konserwatywna plasowała się - w zależności od badania - na czwartym lub piątym miejscu z rekordowo niskim poparciem na poziomie 8-12 proc.

>>> Czytaj też: Po decyzji o brexicie nikt nie chce wyjścia jego kraju z UE. "To tragedia dla Europy"