Morawiecki we wtorek po południu przybył na nieformalny unijny szczyt w Brukseli, podczas którego szefowie państw i rządów krajów unijnych mają wstępnie rozmawiać o obsadzie głównych unijnych stanowisk.

W rozmowie z dziennikarzami przed rozpoczęciem szczytu powiedział, że jego rząd chce zrobić wszystko, żeby wybory personalne na najwyższe stanowiska w Brukseli "służyły budowie Unii silnej, Unii, która jest wolna od protekcjonizmu, Unii, która wspiera wspólny rynek", a także "Unii, która zapewni dobry budżet na kolejną perspektywę". Jako kluczowe dla Polski wymienił również w tym kontekście kwestie energii, klimatu i gospodarki.

"Dla nas jest to tematyka kluczowa, dla nas to, kto będzie reprezentował jakie interesy, jest najważniejsze i dlatego podchodzimy do rozmowy o personaliach w sposób pakietowy. Oczywiście zalecany jest jak najbardziej podział geograficzny, regionalny, (...) ale jeszcze ważniejsze jest to, jakie konkretne odpowiedzi na tak sformułowane problemy, pytania, o których powiedziałem przed chwilką, będzie miał potencjalny kandydat" - mówił premier.

Zaznaczył, że dla Polski ważne jest również, aby obsada kluczowych stanowisk w UE została dokonana w oparciu o zasady konsensusu między poszczególnymi państwami członkowskimi.

Reklama

Pytany był o potencjalną kandydaturę Słowaka Marosza Szefczovicza. Według czeskiego dziennika "Hospodarzske noviny", Grupa Wyszehradzka zgłosi Szefczovicza jako kandydata na przewodniczącego Komisji Europejskiej.

"Podchodzimy do tego w sposób pakietowy, to znaczy jest pięć najważniejszych stanowisk, czyli przewodniczący KE, przewodniczący Rady Europejskiej, przewodniczący PE, wysoki komisarz ds. zagranicznych i prezes EBC. Chcemy popatrzeć na wszystkie stanowiska łącznie i komisarz Szefczovicz jest jednym z rozpatrywanych kandydatów na różne stanowiska. Zawsze się zachowywał fair wobec Polski, zawsze starał się w tym trudnym portfolio dotyczącym energetyki zachowywać w porządku" - powiedział premier. Dodał, że nie oznacza to jednak, że jest to jedyny rozpatrywany kandydat.

Premier powiedział, że w procesie wyboru na najwyższe stanowiska mogą pojawić się różne kandydatury, "które dzisiaj w mniejszym stopniu lub gdzieś na marginesie naszych spotkań są dyskutowane". Jak zaznaczył, w tej kwestii ważna jest Grupa Wyszehradzka. "Ale troszeczkę patrzymy szerzej na Europę Środkową jako region, który ma wspólne problemy. I dlatego dzisiaj będziemy o tym rozmawiać także na grupie V4" - zaznaczył.

Premier był też pytany o frakcję Europejskich Konserwatystów w PE, do której należą europosłowie Prawa i Sprawiedliwości. Jak mówił, może ona odegrać bardzo istotną i konstruktywną rolę w nowym Parlamencie Europejskim. Wskazał, że PiS uzyskał niezwykle mocny mandat w wyborach europejskich; to "ogromny sukces, wielkie zwycięstwo", świadczące o bardzo dużym zaufaniu Polaków.

Jak powiedział, widzi PiS jako siłę, która może wpłynąć "bardzo pozytywnie i stabilizująco na rozkład sił, instytucji i stanowisk".

"A to dlatego, że mamy czwartą, tak naprawdę nie licząc partii Brexitowej trzecią co do wielkości grupę naszych reprezentantów, grupę znakomitą, której członkowie świetnie znają się na Unii Europejskiej i mają niezwykle mocny mandat społeczny. Tak na to patrząc, chcemy rzeczywiście odegrać bardzo konstruktywną rolę" - dodał.

Morawiecki zwrócił uwagę, że po raz pierwszy od 40 lat został wyłoniony taki europarlament, w którym dwie główne frakcje, czyli partia ludowo-chadecka (EPL) i socjalistyczna nie mają większości. Można więc sobie wyobrazić - dodał - że EKR, a w niej PiS może odgrywać rolę "przy budowie różnych większości".

"Ale to zależy również od tego, jaka będzie wola naszych partnerów" - zaznaczył premier.

Dodał, że wobec tego, że Wielka Brytania prawdopodobnie opuści UE, stanowisko grupy europosłów PiS "będzie kluczowe". Do EKR należą brytyjscy torysi.

>>> Czytaj też: Kandydat na premiera Wielkiej Brytanii obiecał brytyjskie obywatelstwo 3 mln Europejczyków