"Turcja kupiła S-400, zostanie on dostarczony i będzie stacjonował w Turcji" - stwierdził minister.

Dzień wcześniej turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan poinformował, że jego kraj zakupił już od Rosji system rakietowy S-400, i potwierdził, że dostawy rosyjskiej broni rozpoczną się w lipcu. Dodał, że "rozliczy" każdego, kto wycofa program uzbrajania Turcji w myśliwce F-35.

Rzecznik Erdogana Ibrahim Kalin wyraził w czwartek nadzieję, że sprawa F-35 nie zostanie umiędzynarodowiona. "F-35, które są prawem Turcji, z pewnością zostaną dostarczone naszemu krajowi" - stwierdził. Dodał, że liczy iż Stany Zjednoczone zmienią swoje podejście i "jak najszybciej zaprzestaną ciągłego niszczenia dwustronnych relacji przez używanie S-400 jako wymówki".

Kalin zapowiedział również spotkanie między Erdoganem a prezydentem Rosji Władimirem Putinem na szczycie G20 w Japonii pod koniec czerwca. W Osace według jego słów ma też dojść do rozmowy między tureckim prezydentem a prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Reklama

Turcja zainwestowała w projekt zakupu amerykańskich samolotów ponad miliard dolarów. W sierpniu 2018 roku turecka armia otrzymała tylko dwie takie maszyny, docelowo jednak miała ich dostać 100.

Kilka dni temu Pentagon poinformował turecki rząd, że 31 lipca anuluje umowę o sprzedaży Turcji myśliwców F-35, jeśli wcześniej Ankara dokona zakupu systemu S-400. Amerykanie postanowili też wstrzymać szkolenia tureckich pilotów.

Zakup przez Ankarę systemu S-400 od początku wzbudza sprzeciw USA. Amerykańscy eksperci uważają, że radary zainstalowane w rosyjskiej broni nauczą się dostrzegać i śledzić myśliwce F-35, przez co ich niewykrywalność stanęłaby pod dużym znakiem zapytania. (PAP)

mobr/ kar/