Intensywne nocne deszcze sparaliżowały Bombaj w stanie Maharasztra na zachodzie Indii. W ostatnich 24 godzinach opady były dziesięć razy większe niż normalnie w porze monsunowej i przekroczyły rekordowy poziom z 2005 r.

„Miasto było świadkiem bezprecedensowych opadów deszczu w nocy. W ciągu 4-5 godzin wiele części miasta przyjęło 375-400 mm deszczu. Jeśli przyjrzeć się danym z przeszłości, są to drugie co do wielkości 24-godzinne opady w ostatnich 40 latach” - mówił we wtorek mediom Davendra Fadnavis, szef władz stanu Maharasztra. „Obecnie studzienki burzowe mogą odprowadzić 150 mm opadów wody w ciągu 24 godzin” - podkreślał.

Najbardziej ucierpieli najbiedniejsi mieszkańcy metropolii. Żywioł zmywał kruche konstrukcje domów w slumsach i wciągał ludzi w niezabezpieczone i otwarte włazy w jezdniach i chodnikach.

W ciągu 24 godzin w bombajskiej metropolii zginęło 31 osób.

Reklama

W Malad na przedmieściach północnego Bombaju masywny mur spadł na sąsiednie domostwa. Spod gruzów ratownicy wyciągnęli ciała 22 osób, w tym 12-letniej Sanchity. Przez 14 godzin ratownicy próbowali wyciągnąć dziewczynkę spod rumowiska. Grząski i nierówny teren nie pozwalał na użycie dźwigów i ciężkiego sprzętu. Strażacy podawali jej kroplówkę.

„Podali jej zastrzyki, ale nie było widocznego efektu” - mówił telewizji NDTV jeden z członków rodziny. „A potem już jej nie było. Straciliśmy ją, bo za dużo czasu zabrało wyciągnięcie jej” - powiedzieli.

Trzy osoby zginęły pod gruzami muru w Kalyan na wschodnich przedmieściach Bombaju, a jedna w Mulund. Dwie osoby utonęły w podtopionym samochodzie w Malad. Kolejne dwie osoby utonęły w Palghar i jedna zmarła w wyniku porażenia prądem w Ville Parle.

Władze wezwały mieszkańców miasta do pozostania w domach i zarządziły dzień wolny od pracy. W wielu miejscach Bombaju podmywało kolejkę miejską, a autobusy zostały unieruchomione. Ludzie przedzierali się przez miasto, idąc po pas w wodzie.

„Przećwiczyliśmy to podczas powodzi w 2005 r. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi, żeby nie wpaść do otwartego włazu wypełnionego wodą” - tłumaczy PAP Sarita Ramamurthy z Bombaju. Jej zdaniem władze co roku zapominają o głębokich, otwartych włazach w jezdniach, które w czasie powodzi mogą być śmiertelną pułapką.

„Ale nikt nie spodziewał się, że pod naporem deszczu mury mogą spaść na ludzi” - ocenia w rozmowie z PAP 57-letni Amit Kapadia z południowego Bombaju. „Monsun zawsze nas zalewa, a władze zawsze obiecują, że w przyszłym roku miasto będzie lepiej przygotowane. I wtedy co jakiś czas dochodzi do takich tragedii” - dodaje, nie ukrywając oburzenia.

Audytor generalny Indii w raporcie ostrzegał, że studzienki burzowe w Bombaju mogą odprowadzić 25 mm opadów wody na godzinę. Wiele odpływów jest zablokowanych, a podczas opadów ledwie cztery główne spływy na 45 możliwych miały wrota, które można otworzyć w razie powodzi.

W poniedziałkową noc samolot linii SpiceJet przy lądowaniu wypadł z głównego pasa startowego na bombajskim lotnisku. Główny pas zostanie odblokowany prawdopodobnie dopiero w czwartek. Ponad 200 lotów zostało odwołanych, a ponad 350 miało co najmniej półgodzinne opóźnienie. Lotnisko w Bombaju obsługuje dziennie ok. tysiąca lotów.

Meteorolodzy przewidują silne i bardzo silne opady w następnych dniach. Pogoda ma się poprawić koło piątku. Silne opady przewidywane są w innych regionach Maharasztry i eksperci obawiają się powtórzenia sytuacji z 2005 r., kiedy powodzie w tym stanie spowodowały ponad tysiąc ofiar.

Z Delhi Paweł Skawiński (PAP)