W swym wystąpieniu specjalny wysłannik ONZ podkreślił, że uzgodnione przed tygodniem powołanie do życia komisji konstytucyjnej, jest pierwszym krokiem politycznym, który napełnia konkretną treścią porozumienie między rządem Syrii a grupami opozycyjnymi.
To, że taka komisja ma powstać strony syryjskiego konfliktu ustaliły jeszcze w styczniu 2018 roku, podczas konferencji pokojowej w rosyjskim Soczi. Spory o jej skład sprawiły jednak, że ustalenia te długo pozostawały tylko na papierze. To, że rząd w Damaszku i syryjska opozycja sfinalizowały tamto porozumienie, przybliża polityczne wyjście z konfliktu zbrojnego, w którym Syria pogrążona jest od ponad ośmiu lat - podkreślił Pedersen.
Komisja pracująca nad nową ustawą zasadniczą ma się składać docelowo z 50 przedstawicieli strony rządowej, 50 przedstawicieli opozycji oraz 50 przedstawicieli organizacji obywatelskich. Skład tej ostatniej grupy - złożonej m.in. z ekspertów, kobiet, przywódców plemiennych - był ustalany niemal do samego końca, ze względu na konieczność dopilnowania, by nie dawał przewagi żadnej ze stron. Prace komisji ma moderować ONZ.
Jak wyjaśnił Geir Pedersen, pierwsze posiedzenie komisji "obradującej pod syryjskim przewodnictwem, należącej do Syrii i dzięki temu: wiarygodnej, zbalansowanej oraz służącej integracji" odbędzie się jeszcze w październiku, w Genewie.
Komisja Konstytucyjna jest uważana za kluczowy element syryjskiego procesu politycznego. Zasiadać w niej będzie na równych prawach dwóch współprzewodniczących, jeden - z rządu, a drugi - z opozycji. Ponadto, w ramach komisji będzie działać 45-osobowa grupa robocza. W organie tym znajdzie się 15 przedstawicieli rządu, 15 reprezentantów opozycji i 15 członków społeczeństwa obywatelskiego (w tym 30 proc. kobiet). Ich zadaniem będzie przygotowywanie i opracowywanie projektów. Z kolei 150-osobowe gremium, obradujące w rozszerzonym składzie, zajmie się omawianiem i przyjmowaniem wniosków.
"Czeka nas długa i trudna droga, ale jeśli komisja będzie w stanie się zjednoczyć i zgodnie wspierać proces nadzorowany przez Syrię i który jest prowadzony dla dobra Syrii, to wierzę, że możemy doprowadzić do rzeczywistych zmian na korzyść Syryjczyków, całego regionu i międzynarodowego pokoju oraz bezpieczeństwa" – przekonywał Pedersen.
Uczestniczący w posiedzeniu członkowie Rady Bezpieczeństwa apelowali w swych wystąpieniach o stworzenie warunków dla skutecznej i owocnej pracy komisji oraz o zapewnienie, że "nie będzie na nią wywierana nadmierna presja". Argumentowali też, że tylko rozwiązanie polityczne może doprowadzić do zakończenia konfliktu w Syrii. Nawoływali o zapewnienie pomocy humanitarnej, umożliwienie bezpiecznego i dobrowolnego powrotu przesiedleńców wewnętrznych oraz uchodźców.
"Polska podkreślała wiele razy, że jakiekolwiek trwałe rozwiązanie konfliktu wymaga prawdziwej transformacji politycznej, co ustaliła rezolucja Rady Bezpieczeństwa nr 2254 oraz +komunikat genewski+ negocjowany przez syryjskie strony i z kierowanym przez Narody Zjednoczone proces genewski" – mówiła ambasador RP przy ONZ Joanna Wronecka.
"Wszystkie strony konfliktu - zaznaczyła - muszą się zaangażować w działania na rzecz budowy zaufania".
"Niezwykle ważne jest to, by wszystkie strony: opozycja, siły reżimu oraz przywódcy społeczeństwa obywatelskiego działali w nadchodzących dniach w dobrej wierze, by zapewnić realizację uzasadnionych aspiracji wszystkich Syryjczyków" – stwierdziła stała przedstawicielka USA przy ONZ Kelly Craft.
Jej zdaniem stroną, która nie działa w dobrej wierze, jest Iran. Oceniła, że gdyby Teheran chciał przyczynić się do procesu politycznego, opuściłby niezwłocznie Syrię i usunąłby stamtąd swoje milicje.
Obradom RB przewodniczył wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Wierszynin. "Naród syryjski odniósł - przy wsparciu m.in. Rosji - decydujące zwycięstwo nad terroryzmem. Dziś główne siły Państwa Islamskiego i Dżabhat Fatah al-Szam, dawnego Frontu al-Nusra (…) oraz innych grup terrorystycznych, zostały zniszczone, ale eliminacja terrorystów, skoncentrowanych m.in. w prowincji Idlib, która jest ich siedliskiem, powinna być kontynuowana" - ocenił Rosjanin.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)