Polska w czołówce UE pod względem równości płac kobiet i mężczyzn. Wśród państw o największych dysproporcjach są Niemcy i Wielka Brytania. Luka płacowa najmniejsza jest w Rumuni - wynika z danych KE. W poniedziałek, 4 listopada, przypada Europejski Dzień Równej Płacy.

Ta symboliczna data wyznacza dzień, od którego kobiety w Europie przestają otrzymywać wynagrodzenie za wykonywaną przez siebie pracę zawodową, podczas gdy taka sama praca mężczyzn jest nadal opłacana do 31 grudnia.

Według Komisji Europejskiej kobiety w UE wciąż zarabiają średnio o 16 proc. mniej niż mężczyźni. "W porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy kobiety zarabiały o 16,2 proc. mniej, sytuacja poprawiła się tylko nieznacznie" - czytamy w komunikacie KE.

Jak wynika z ostatnich dostępnych danych KE, różnica wynagrodzeń za tę samą pracę mężczyzn i kobiet jest najmniejsza w Rumunii (3,5 proc.), Luksemburgu i Włoszech (po 5,0 proc.), Belgii (6,0 proc.) i Polsce (7,2 proc.). Za nami plasują się m.in. Słowenia (8,0 proc.), Chorwacja (11,6 proc.), Malta (12,2 proc.), Grecja (12,5 proc.) i Szwecja (12,6 proc.). Wielka Brytania z wynikiem 20,8 proc. zajmuje w tym rankingu 25. miejsce, kolejne pozycje - Niemcy (21,0 proc.) i Czechy (21,1), a stawkę zamyka Estonia (25,6 proc.).

Wśród przyczyn różnic w wynagrodzeniu KE wskazuje, m.in. to, że kobiety częściej pracują w niepełnym wymiarze, borykają się z problemem "szklanego sufitu", pracują w sektorach gorzej opłacanych lub często są głównymi opiekunami rodzin.

Reklama

"Różnice płac biorą się również ze stereotypów i dyskryminacji w związku z płcią. Większa przejrzystość płac pozwoliłaby dowiedzieć się, które z tych przyczyn są najważniejsze" - czytamy.

>>> Czytaj również: Lekarki są dyskryminowane. To już wkrótce się zmieni