Schenker mówił o tym relacjonując w USA swoje rozmowy na temat konfliktu libijskiego w Paryżu i Rzymie. Ocenił, że w Libii po stronie generała Chalify Haftara walczą rosyjscy najemnicy i żołnierze regularnej armii rosyjskiej. Jego zdaniem "niezwykle destabilizuje" to sytuację w tym kraju.

"Ingerencja militarna Rosji zagraża pokojowi, bezpieczeństwu i stabilności Libii" - powiedział Schenker, apelując o sankcje wobec "grupy Wagnera". Niezależna telewizja Dożd, która relacjonuje jego wypowiedź, przypomina, że od 2017 roku ta grupa najemnicza obłożona jest już sankcjami USA.

Moskwa zaprzecza, by najemnicy z Rosji brali udział w konflikcie libijskim. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w środę skrytykował słowa Schenkera. "Stale słychać jakieś zarzuty o to, że jakieś firmy wojskowe działają na całym świecie i niemalże w różnych krajach rozstrzygają losy albo destabilizują sytuację" - powiedział przedstawiciel Kremla.

Na początku listopada br. dziennik "New York Times" podał, że do Libii w ostatnich sześciu tygodniach przybyło ok. 200 rosyjskich najemników, wśród których są snajperzy z "grupy Wagnera". Według gazety najemnicy działają po stronie Haftara, walczącego z uznawanymi przez społeczność międzynarodową władzami Libii. O obecności w Libii rosyjskich najemników informowały też wcześniej inne źródła, w tym grupa śledząca poczynania sił zbrojnych Rosji Conflict Intelligence Team (CIT), agencja Bloomberga czy brytyjski "Telegraph".

Reklama

Pogrążona w chaosie po obaleniu dyktatury Muammara Kadafiego w 2011 roku Libia jest rozdarta między dwoma rywalizującymi ośrodkami władzy: na zachodzie jest rząd jedności narodowej Mustafy as-Saradża, a na wschodzie - rząd samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej (ANL) w Bengazi, którego szefem ogłosił się generał Haftar.

Anna Wróbel (PAP)