Podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji ds. kontroli państwowej, która opiniowała dla marszałek Sejmu kandydatury na wiceprezesów NIK, Marian Banaś odczytał oświadczenie w sprawie swojego majątku i działalności prowadzonej w należącej do niego kamienicy.

Prezes NIK podkreślił, że od dwóch miesięcy prowadzona jest przeciwko niemu kampania oszczerstw. "Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikałem płacenia podatków. Sugeruje się, że w naganny sposób zostałem właścicielem nieruchomości i wykorzystywałem stanowisko publiczne do swoich celów prywatnych. Nic z tego nie jest prawdą, każde z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo" - stwierdził Banaś.

Mucha zapytany o to oświadczenie podkreślił, że głowa państwa nie uczestniczy w procedurze powoływania prezesa NIK. "Obserwujemy, oczywiście się interesujemy, bo to jest sprawa dzisiaj dyskutowana, jest to ważny urząd w państwie. Natomiast ta wiedza jest w posiadaniu odpowiednich organów państwa" - stwierdził minister.

Dodał, że wyniki kontroli CBA są na biurku premiera. Dopytywany, czy są one także na biurku prezydenta, odparł: "Nie mam takiej wiedzy, żeby Kancelaria Prezydenta jakiekolwiek materiały otrzymała. Nie mam też wiedzy, czy pan prezydent jakieś materiały osobiście otrzymywał. To jest dziś kompetencja służb, nadzoru, ministra koordynatora, premiera polskiego rządu".

Reklama

Pytany, czy jego zdaniem prezes NIK powinien sam podać się do dymisji, Mucha odpowiedział, że należy poczekać na wiążące ustalenia. "Pan prezydent wypowiadał się bardzo jednoznacznie: poczekajmy na oficjalne ustalenia, na podanie nie doniesień medialnych, tylko ustaleń kompetentnych organów państwa. Gdyby te wskazały na to, że są jakiekolwiek nieprawidłowości, wtedy pan prezydent będzie oczekiwać dymisji prezesa Najwyższej Izby Kontroli" - oświadczył wiceszef Kancelarii Prezydenta. (PAP)