Johnson oświadczył, że to całkowity nonsens, i zapewnił, że w żadnych okolicznościach nie będzie negocjacji na temat sprzedaży NHS.

"Tak więc teraz wiemy bezpośrednio z tajnych sprawozdań - oni nie chcieli, byście kiedykolwiek je zobaczyli - USA żądają, aby nasz NHS był na stole w negocjacjach w sprawie toksycznego porozumienia, zostało to już omówione w tajemnicy" - mówił Corbyn na konferencji prasowej w Londynie, prezentując 451-stronicowy dokument będący zapisem sześciu rund rozmów handlowych między Wielką Brytanią a USA od lipca 2017 do lipca 2019 r.

"To może prowadzić do niekontrolowanej prywatyzacji naszej służby zdrowia. Megakorporacje postrzegają sojusz Johnsona z (amerykańskim prezydentem Donaldem) Trumpem jako szansę na zarobienie miliardów na chorobie ludzi w tym kraju" - przekonywał lider Partii Pracy. "Te nieocenzurowane dokumenty pozostawiają zaprzeczenia Borisa Johnsona w absolutnych strzępach" - dodał.

Jednak w ocenie mediów przedstawione przez Corbyna dokumenty nie bardzo dowodzą, że rząd Johnsona zamierza sprzedawać NHS, czy wpuszczać na brytyjski rynek amerykańskie firmy. Choćby dlatego, że są one zapisem rozmów, które były prowadzone, zanim Johnson objął urząd premiera. Były to zresztą rozmowy wstępne, które dotyczyły także innych obszarów, takich jak rolnictwo czy zmiany klimatyczne.

Reklama

Dokumenty pokazują, że USA faktycznie są zainteresowane rozmowami na temat cen leków, a w szczególności wydłużeniem ochrony patentowej, aby zapobiec stosowaniu tańszych zamienników, a także że Amerykanie chcieli, by punktem wyjścia w negocjacjach był "całkowity dostęp do rynku", z czego wyłączone byłyby te obszary, które zostałyby wyszczególnione.

Samo to, że amerykańskie firmy farmaceutyczne chciałyby swobodnego dostępu do brytyjskiego rynku, nie jest żadną nowością, bo w USA ceny leków są dwa razy wyższe niż w Wielkiej Brytanii. Jednak w jednym z ujawnionych dokumentów przedstawiciel brytyjskiego rządu mówi, że rozmowy pomagają stwierdzić, o czym Amerykanie chcą rozmawiać, zastrzegając jednocześnie, że Londyn zgłosi obiekcje. O tym Corbyn nie wspomniał.

"To całkowity nonsens. Ta kwestia jest stale podnoszona przez Partię Pracy jako sposób na odwracanie uwagi od problemów, na które napotyka. Mogę dać absolutną, żelazną gwarancję, że NHS nie będzie w żadnych okolicznościach na stole negocjacyjnym" - oświadczył Johnson, odnosząc się do zarzutów.

W ogłoszonym w niedzielę programie Partii Konserwatywnej, z którym idzie ona na wybory 12 grudnia, napisano, że ani ceny lekarstw, ani usługi medyczne nie będą przedmiotem negocjacji handlowych.

Niezależnie od tego, czy zarzuty Corbyna są prawdziwe, czy nie, mogą okazać się bardzo celnym ciosem w kampanii wyborczej. Brytyjczycy są bardzo przywiązani emocjonalnie do NHS mimo jej niedofinansowania, braków kadrowych i wydłużających się kolejek do lekarzy, a Partia Pracy z twierdzenia, że rząd chce sprywatyzować publiczną służbę zdrowia, uczyniła motyw przewodni swojej kampanii. I przynajmniej na tym polu to działa - spośród głównych tematów w kampanii tylko w kwestii NHS wyborcy w wyraźnie większym stopniu ufają laburzystom niż torysom.

Ujawnienie tych dokumentów przez Corbyna akurat w środę ma jeszcze jeden aspekt - skutecznie odwraca uwagę opinii publicznej od wtorkowego artykułu naczelnego rabina Wielkiej Brytanii Ephraima Mirvisa, który na łamach dziennika "The Times" zarzucił kierownictwu Partii Pracy przyzwolenie na antysemityzm, oraz od fatalnie ocenionego przez media wywiadu Corbyna dla BBC, w którym mimo czterokrotnie ponawianego pytania odmówił przeproszenia za przypadki antysemityzmu w swojej partii.

>>> Czytaj też: Budżet UE 2020 przyjęty. Więcej inwestycji w klimat, zatrudnienie i młodzież