Ruch ten narodził się w listopadzie przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami w kilku regionach kraju. Nazwa nawiązuje do ścisku, jaki panuje na masowych manifestacjach, gdzie ludzie ściśnięci są jak sardynki w puszce. Przychodzą na nie z rysunkami ryb wyciętymi z kartonu - to jedyny symbol na tych obywatelskich protestach. Ich uczestnicy mówią, że nie można pozwolić na to, aby Liga przejęła władzę w regionach.

W Mediolanie - rodzinnym mieście Salviniego i stolicy regionu rządzonego przez polityka Ligi Attilio Fontanę - wiec "sardynek" odbył się po raz pierwszy.

W ostatniej chwili protest przeniesiono z mniejszego placu, na którym ludzie się nie mieścili, na duży plac przed katedrą. Mimo ulewnego deszczu manifestanci szczelnie go wypełnili. Czytano fragmenty konstytucji Włoch.

"Należy prowadzić dialog z politykami, ale nie z tymi, którzy rozbijają tkankę społeczną dla garści głosów" - powiedział w czasie protestu jeden z założycieli ruchu Mattia Sartori.

Reklama

"Dosyć z polityką, która odbywa się kosztem najsłabszych" - dodał.

W sobotę według organizatorów w manifestacji ruchu we Florencji uczestniczyło 40 tysięcy osób.

Lider Ligi Matteo Salvini, komentując te inicjatywy, oświadczył w Bolonii, gdzie ruch się narodził: "Sardynki na placach mi pomagają".

"Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej i będą wszędzie, bo dają mi radość, dziękuję im za to, co robią" - powiedział.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)