Pod koniec stycznia upływa czteroletnia kadencja Grzegorza Schetyny jako szefa partii. W piątek Schetyna nieoczekiwanie poinformował, że nie będzie ponownie ubiegał się o funkcję lidera Platformy. Zarekomendował na tę funkcję obecnego wiceprzewodniczącego PO Tomasza Siemoniaka. "Schetyna wiedział, że nie ma szans, choć z wszystkich kandydatów najbardziej nadaje się na przewodniczącego. Ale przypięto mu gębę i ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym za przegrane wybory" - mówi PAP polityk PO.

W sumie o funkcję szefa Platformy będzie się ubiegać aż sześciu kandydatów. To rekord w dziejach partii.

Poza Siemoniakiem o fotel szefa PO rywalizują: inny wiceprzewodniczący, a także szef klubu KO Borys Budka, europoseł Bartosz Arłukowicz, posłowie Joanna Mucha i Bartłomiej Sienkiewicz, a także senator Bogdan Zdrojewski.

"To jest szóstka mega fajnych ludzi, liczę na to, że ta kampania wyborcza da nam szanse porozmawiać o tym, jak widzimy Platformę, jak widzimy Polskę, zaproponować swoje pomysły, przemyślenia. Myślę, że to będzie naprawdę bardzo ciekawa kampania" - mówiła jeszcze w piątek Joanna Mucha.

Reklama

"Skoro jest aż sześciu kandydatów, to dowodzi, że to są prawdziwe wybory i prawdziwa demokracja" - mówi PAP Sławomir Neumann, który jest w sztabie Tomasza Siemoniaka.

Aż tak duża liczba kandydatów zaskoczyła wielu polityków PO. Dotąd najwięcej zgłoszeń - cztery - było w 2016 roku, gdy z Grzegorzem Schetyną mieli rywalizować Ewa Kopacz, Borys Budka i Tomasz Siemoniak, choć cała trójka w końcu się wycofała. Stąd częste są spekulacje, że w tym roku będzie podobnie i niektórzy pretendenci ostatecznie wycofają się, zadowalając się np. stanowiskiem wiceprzewodniczącego lub sekretarza generalnego.

"Nadmiar urodzaju nie zawsze jest dobry, bo co prawda wszyscy kandydaci mogliby kierować Platformą, ale pytanie, czy partia będzie na tyle mądra, że wybierze najlepszego, który będzie korzystał z mądrości całej Platformy" - mówi PAP posłanka i członek zarządu PO Izabela Leszczyna. "Ja wierzę, że tak i że to będzie Borys Budka" - dodaje.

Jeden z kandydatów, Bogdan Zdrojewski w rozmowie z PAP zwraca uwagę, że spośród wszystkich ubiegających się o funkcję przewodniczącego ma największe polityczne doświadczenie - był i prezydentem miasta, i szefem klubu PO, i wieloletnim ministrem. Jest też, podkreśla, najbardziej konsekwentnym krytykiem Grzegorza Schetyny, zarazem nie był w żaden sposób uwikłany we współrządzenie partią w ostatnich latach, jak Siemoniak czy Budka. Z drugiej strony przez niektórych uważany jest za partyjnego outsidera, który postanowił kandydować głównie po to, by rzucić wezwanie Schetynie.

Zbyt bliskie związki ze Schetyną są, w mniemaniu wielu polityków PO, największym obciążeniem Tomasza Siemoniaka. "Przecież Siemoniak przez te wszystkie lata bardzo bliskim współpracownikiem Grzegorza Schetyny" - przekonuje jeden z działaczy Platformy.

Neumann zapewnia, że Platforma Siemoniaka będzie inną Platformą niż Schetyny. "Ale jeżeli ktoś proponuje rewolucję i mówi, żebyśmy zaczynali wszystko od zera, to my mówimy nie" - podkreśla. Platforma, jego zdaniem, stoi dziś nie przed pytaniem, czy będzie zmiana, tylko "jaka to będzie zmiana, przez kogo i jak wprowadzana".

"Zmiana w Platformie, czyli odejście Grzegorza Schetyny już się dokonało. Teraz już nie wystarczy być antySchetyną" - mówi Neumann. "Już nie wystarczy mówić, jak dotąd, że Schetyna musi odejść, ale jaką Platformę chce się zaproponować. Tymczasem mam wrażenie, że niektórzy kandydaci poza wezwaniem Schetyny do odejścia nie mają niczego do zaproponowania. Może teraz się wycofają, skoro wyczerpali swój program" - dodaje.

Najmniej szans w partii daje się Joannie Musze i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi. Start Muchy, która uważana jest za polityczną singielkę, traktowany jest przez niektórych polityków Platformy jako próba wzmocnienia własnej pozycji w partii. "Joanna czuła się zawsze niedoceniona i szacowała swój potencjał wyżej, niż był oceniany w partii" - mówi polityk PO. Z kolei kandydowanie Sienkiewicza, który zgłosił się w ostatniej chwili, zaskakując wielu, traktowane jest jako próba sprowokowania partii do głębszej dyskusji ideowo-programowej. Sam Sienkiewicz ma niedługi staż w PO i zdecydowanie najsłabszą pozycję ze wszystkich kandydatów. "Sienkiewicz wie, że nie ma szans, ale chce wykorzystać start jako pretekst do poruszenia kilku jego zdaniem ważnych tematów" - mówi PAP polityk PO.

Nieco lepsze notowania ma Arłukowicz. "Bartek kontestował to co się dotąd działo w partii i klubie. Pewnie uważa, że ani Siemoniak, ani Budka nie dają wystarczającej gwarancji zupełnie nowej jakości" - komentuje polityk PO. "Ale on chyba jest najbliższy tego, żeby zrezygnować, bo trudno połączyć kierowanie partią z europosłowaniem" - mówi rozmówca PAP.

Dotąd najwięcej szans dawano Budce. Po pierwsze najwcześniej, bo już w październiku, ogłosił gotowość kandydowania. Po drugie został wybrany na szefa klubu Koalicji Obywatelskiej, co pokazało, że potrafi zdobywać poparcie. Po trzecie, od dawna był krytykiem Schetyny i stoją za nim zupełnie inni ludzie niż za Schetyną. Zarazem przez ostatnie cztery lata zasiadał w zarządzie, co oznacza, że jego ewentualny wybór będzie rzeczywistą zmianą, choć nie rewolucją.

"Duże szanse Budki są też związane z jego dotychczasową aktywnością, z obroną niezależności sądów" - podkreśla jego zwolenniczka Izabela Leszczyna.

Sławomir Neumann zwraca uwagę, że wybory przewodniczącego będą powszechne, więc nikt nie będzie w stanie zapanować nad głosami. "Dziś część członków Platformy musi się zmierzyć z nową sytuacją, jaką jest rezygnacja Grzegorza Schetyny, bo dotąd sposób głosowania opierali na tym, że startuje Schetyna. Ale od piątku sytuacja jest inna. Dlatego to, kto ma większe szanse, będzie widać dopiero bliżej 25 stycznia" - zaznacza.

Każdy z kandydatów rozpoczął już kampanię, prezentując własne pomysły programowe.

Siemoniakowi na pierwszych spotkaniach towarzyszył Grzegorz Schetyna, podkreślając, że jako przewodniczący PO daje on gwarancję zarówno kontynuacji jak i nowego otwarcia. Sam Siemoniak zapewniał m.in., że "chce stawiać na Platformę w regionach, w powiatach", przekazując do lokalnych struktur partii na "pracę u podstaw" więcej środków z należnej PO dotacji budżetowej.

Z kolei Borys Budka podkreślał, że filarami nowego programu PO powinny być samorządność, europejskość i przedsiębiorczość, rozumiana jako system wsparcia wszystkich ciężko pracujących Polaków. Bo Platforma "jest i będzie partią środka, partią ludzi ciężko pracujących".

Przewodniczący PO, tak jak dotychczasowy lider (i podobnie jak Donald Tusk w 2013 r.) wybrany zostanie w drodze głosowania korespondencyjnego, w którym prawo udziału będą mieli wszyscy członkowie Platformy Obywatelskiej. Pierwsza tura wyborów szefa Platformy odbędzie się 25 stycznia, ewentualna druga, jeśli byłaby potrzebna - 8 lutego.

>>> Czytaj też: Kto uratuje świat? Nie mówimy sobie prawdy i chcemy się łudzić [FELIETON]