W obliczu pojawiających się kontrowersji wokół uwag Macrona na temat Holokaustu oraz wojny w Algierii, które wypowiedział w czwartek wieczorem, wracając z Jerozolimy z obchodów 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, Pałac Elizejski zaprzeczył, jakoby prezydent porównał Holokaust do wojny w Algierii.

Macron mówił w czwartek francuskim dziennikarzom, że „jest przekonany, iż Francja powinna wrócić do pamięci o wojnie algierskiej, by położyć kres konfliktowi pamięci, który bardzo utrudnia pojednanie we Francji”. „Jestem bardzo świadomy wyzwań, które mam przed sobą z punktu widzenia pamięci, które mają charakter polityczny. Wojna algierska jest niewątpliwie najbardziej dramatyczna. Wiem to z mojej kampanii. Ona jest w pamięci i ma mniej więcej taki sam status jak Shoah dla Chiraca w 1995 roku" - podkreślił.

„Le Figaro” obszernie analizuje w poniedziałek słowa prezydenta oraz dementi jego doradcy. „Jest to absolutna zbrodnia, której nie można porównać z żadną inną” - powiedział doradca Pałacu Elizejskiego, zauważając „najbardziej ekstremalną wyjątkowość” Holokaustu. „Prezydent potwierdził wyjątkowość Holokaustu w historii, to jest bezdyskusyjne” – podsumował kontrowersje wokół prezydenckiego porównania jego doradca.

„Obsceniczne” i „nieodpowiedzialne” porównanie – tak politycy prawicy i skrajnej prawicy określali w sobotę słowa Macrona, porównujące wojnę w Algierii w latach 1954-1962 z uznaniem przez prezydenta Jacques'a Chiraca w 1995 roku odpowiedzialności Francji za deportację Żydów podczas II wojny światowej.

Reklama

„Porównywanie Holokaustu do wojny algierskiej jest nieprzyzwoite. Emmanuel Macron jest w pełnym rozkwicie” - oceniła szefowa Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. „To nieprzyzwoitość” – komentował słowa prezydenta senator Bruno Retailleau z partii Republikanie.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)