ikona lupy />
DGP

– To element dużych, korzystnych zmian w opodatkowaniu. Tak zwany estoński CIT ma pomagać w rozwoju mikro- i małym firmom. Propozycja będzie skierowana właśnie do takich przedsiębiorstw – mówi DGP Jan Sarnowski, wiceminister finansów odpowiedzialny za podatki.

Zdaniem ekonomistów to błąd. Największego wsparcia w inwestowaniu potrzebują przedsiębiorcy zatrudniający od 50 do 250 osób, czyli właśnie firmy średnie. Dziś wydają one na rozwój relatywnie najmniej. Nowy sposób opodatkowania, gdzie nie pobiera się daniny od niewypłaconego zysku, mógłby być takim wsparciem.

Reklama

Estoński CIT bliżej, ale nie dla średnich firm

Wprowadzenie nowego opodatkowania dochodów firm zapowiadał w listopadowym exposé premier Mateusz Morawiecki. Ministerstwo Finansów deklarowało wtedy, że będzie gotowe z projektem ustawy w II kwartale tego roku. Teraz prace zmierzają już do końca.

– W kwietniu przedstawimy projekt ustawy wprowadzający tzw. estoński CIT. To element dużych zmian w opodatkowaniu przedsiębiorców. Chodzi o zachęcanie do reinwestowania osiąganych zysków – mówi DGP Jan Sarnowski, wiceminister odpowiedzialny za podatki.

W tym modelu dochód nie jest obłożony podatkiem tak długo, jak długo jest w firmie. Fiskus pobiera daninę dopiero w momencie jego wypłaty, np. w formie dywidendy. Jeśli przedsiębiorca zdecyduje się w całości reinwestować zyski, to podatku nie zapłaci. Nazwa wzięła się stąd, że jako pierwsza rozwiązanie to zastosowała Estonia. Działa ono też na Łotwie i w Gruzji.

Wiceminister podkreśla, że nowy sposób opodatkowania jest skierowany do mikro- i małych przedsiębiorstw. Wcześniej zakres podmiotów, które mogłyby korzystać z estońskiego CIT nie był do końca sprecyzowany. Premier w exposé mówił o jednostkach mikro- i małych, ale potem w wystąpieniach publicznych wspominał również o firmach średnich. Zwiększenie zakresu o firmy średnie oznaczałoby większy koszt dla finansów publicznych (czyli ubytek w dochodach). Ale też mogłoby przynieść lepsze efekty z perspektywy celu, jaki stawiany jest przed estońskim CIT.

– Ograniczenie rozwiązania tylko do mikro- i małych firm to za mało. Jeśli mówimy o zwiększeniu inwestycji w gospodarce, to firmy średnie też powinny być tym objęte, bo inwestują dziś stosunkowo mało na tle pozostałych – mówi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Według niego średnie przedsiębiorstwa – czyli takie, które zatrudniają od 50 do 250 osób, a ich roczny obrót nie przekracza 50 mln euro – potrzebują takiego wsparcia. Bez tego stymulowanie inwestycji – z punktu widzenia całej gospodarki – może być niewystarczające.

Inwestycje – zwłaszcza prywatne – rzeczywiście kulały w ostatnich dwóch-trzech latach, mimo bardzo dobrej koniunktury. A wzrost stopy inwestycji był jednym z tych punktów rządowej Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, których nie udało się zrealizować. Co gorsza, perspektywy dla wzrostu inwestycji też nie są najlepsze, bo nastroje w globalnej gospodarce wyraźnie się pogorszyły.

– Można zadać pytanie, czy nas stać dziś na takie fiskalne wspieranie inwestowania. Zwracam uwagę, że pierwsze skutki finansowe wprowadzenia estońskiego CIT będą najwcześniej w 2021 r. Biorąc pod uwagę dobry stan finansów publicznych, z deficytem sektora zbliżonym do europejskiej przeciętnej, przy zachowaniu obecnej reguły wydatkowej taki ubytek bylibyśmy w stanie pokryć. To nie jest tak duży koszt, biorąc pod uwagę strategiczny cel, jakim jest rozwój sektora przedsiębiorstw – mówi Piotr Arak.

Koszt wprowadzenia estońskiego CIT ministerstwo pod koniec roku wyliczało na 3,5 mld zł. W 2019 r. dochody budżetu z CIT przekroczyły 40 mld zł.

O wspieraniu rozwoju mówi też wiceminister Sarnowski. Choć MF ma też inne cele: na przykład zachęcać przedsiębiorców dziś prowadzących działalność gospodarczą jako osoby fizyczne i rozliczające się według PIT do zakładania spółek handlowych i przechodzenia na CIT. Estoński CIT ma być tu zachętą, podobnie jak niska stawka podatku (9 proc. w przypadku mikrofirm).

Estoński CIT ma z jednej strony wspierać rozwój najmniejszych firm, z drugiej maksymalnie uprościć ich rozliczenia i ułatwić kontakt z administracją podatkową. To element większej wizji nowego ładu podatkowego, który zakłada radykalne zmniejszenie obowiązków dla małego biznesu oraz potrzeby jego kontaktów z fiskusem – mówi wiceminister Sarnowski. Według niego wybór nowej formuły będzie dla przedsiębiorców korzystny również z innego powodu.

– Wdrożone w Polsce rozwiązania uszczelniające są projektowane w celu zwalczania unikania opodatkowania, ale czasami wiążą się z dodatkowymi obowiązkami. Chcemy, by mniejszy przedsiębiorca samodzielnie decydował, czy woli stosować bardziej skomplikowane, standardowe reguły opodatkowania dochodów, czy prostsze zasady, tak jak w Estonii – mówi Jan Sarnowski.

MF szykuje też ułatwienia dla osób prowadzących działalność gospodarczą i płacących PIT, które nie zostaną objęte modelem estońskim. Najważniejsze to radykalne podniesienie z 250 tys. do 2 mln euro przychodów progu, poniżej którego można rozliczać podatek ryczałtowo. Według MF dzięki temu grupa przedsiębiorców, która będzie mogła skorzystać z tego rozwiązania, znacząco się zwiększy.

>>> Czytaj też: W tych dwóch krajach rządy masowo wspierają najemców. Jaki skutek mają dopłaty do czynszów?